Koncepcja leczenia – clou współczesnej intensywnej terapii
Zjazd będzie mieć charakter międzynarodowy?
Blisko 50, więc ponad połowa, wykładowców będzie pochodziła z zagranicy, z uznanych jednostek uniwersyteckich i klinicznych ze wszystkich kontynentów. Wydarzenie będzie okazją do podjęcia tematu przenikania się różnych dyscyplin medycyny – zabiegowych i internistycznych – z naszą, co wiąże się z nowymi wyzwaniami w zakresie kardiologii inwazyjnej, neuroradiologii interwencyjnej, chirurgii naczyniowej, neurochirurgii czynnościowej, zabiegów na salach hybrydowych i innymi, które wymagają od nas stałego doskonalenia warsztatu pracy anestezjologa. Z drugiej strony specjaliści dyscyplin niezabiegowych zaczynają wkraczać na sale operacyjne, gdzie spotykają się z kolei z naszymi oczekiwaniami i wymaganiami, wynikającymi z procedur tam obowiązujących.
Jaki jest Pana zdaniem główny cel Zjazdu?
Przede wszystkim oczekiwalibyśmy od tego Zjazdu możliwości nawiązania współpracy między różnymi ośrodkami polskimi a tymi reprezentowanymi przez naszych zagranicznych gości. Niestety aktualnie w większości aktywności terapeutycznej jesteśmy odtwórcami zdobyczy nowoczesnej medycyny, pochodzącej z krajów inwestujących niewyobrażalne środki na innowacyjność i skuteczność terapii. Medycyna także podlega globalizacji.
Właściwie w Polsce nie mieliśmy wcześniej szansy na eksplozję i bujny rozkwit klinicznych nauk medycznych. Wystarczy spojrzeć na oficjalne rankingi uniwersytetów i uniwersytetów medycznych i sprawdzenie, jak wypadamy na tle konkurencji światowej. Oczywiście trzeba doceniać pojedyncze polskie jednostki, które osiągały i osiągają na niektórych polach medycyny sukcesy o wymiarze światowym, często spektakularne, jednak nie jest to zdarzenie powszechne, a już na pewno nie zachodzi w anestezjologii i intensywnej terapii, gdzie jest to wyjątkowo trudne do zrealizowania zadanie z tytułu potrzeby posiadania wyjątkowo zaawansowanej technologicznie infrastruktury klinicznej i badawczej. Po prostu brakuje nam głównie zaplecza badawczego i kadry lekarskiej, która zechciałaby takiemu zadaniu poświęcić się całkowicie.
Powoli przebijamy się jednak do zagranicznych wysoko punktowanych czasopism naukowych. Dlatego Zjazd będzie szansą na podjęcie międzynarodowej współpracy, która może zaowocować wspólnymi publikacjami, badaniami czy wymianą studentów i rezydentów. Czas pokaże, czy będziemy potrafili tę szansę szeroko wykorzystać. Liczę na osoby młode, które pozbawione są już „genu” ubogiego krewnego z Europy Wschodniej, na którego obecność częściowo cierpi nadal moje pokolenie lekarzy. Bardzo chętnie uczestniczymy w wielkich konferencjach międzynarodowych. Często jesteśmy tam najliczniejszą nacją. Jednak, czy jesteśmy członkami komitetów naukowych tych uznanych konferencji? To raczej pytanie retoryczne. Zatem przed nami przede wszystkim stoi spowodowanie zmiany jakościowej i umiejętne poruszanie się pośród szans, jakie aktualnie są już dostępne w Polsce, chociażby poprzez próby ubiegania się o kwotowo poważne granty z programów NCN i NCBiR. To szansa, którą należy wykorzystać.
Dziękuję za rozmowę.