Zarządzanie wskaźnikowe - dlaszpitali.pl dlaszpitali.plZarządzanie wskaźnikowe - dlaszpitali.pl
Reklama

Zarządzanie wskaźnikowe

Najbardziej widocznym i z pewnością najczęściej przedstawianym elementem „wskaźnikowego” zarządzania ochroną zdrowia jest poziom nakładów publicznych na ochronę zdrowia. Jak wiemy, został on ustalony w odpowiedniej ustawie na 7% PKB.

W ostatnim czasie nasila się konflikt środowiska lekarskiego z Ministerstwem Zdrowia, a właściwie z całym rządem, w sprawie kształcenia przyszłych lekarzy. Jak wiemy, rządzący zwiększyli w ciągu ostatnich dwóch lat liczbę szkół, które mogą prowadzić studia lekarskie, prawie czterokrotnie. Uzasadnieniem dla tych działań ma być zbyt niski wskaźnik lekarzy na 1000 mieszkańców w naszym kraju, a deklarowanym celem – poprawienie tego wskaźnika, co, zdaniem rządzących, poprawi też dostępność pacjentów do leczenia i skróci kolejki do świadczeń medycznych.

Na pierwszy rzut oka działania rządzących wydają się uzasadnione, słuszne i niezasługujące na krytykę. Problem jednak w tym, że ogromna większość szkół, które od niedawna uzyskały prawo do kształcenia na kierunku lekarskim, nie ma warunków, aby to kształcenie na odpowiednim poziomie prowadzić: ani lokalowych, ani sprzętowych, ani kadrowych (w postaci odpowiednich nauczycieli). Niektóre z nich nie uzyskały nawet koniecznych zaświadczeń od Państwowej Komisji Akredytacyjnej. I to właśnie tutaj leży istota konfliktu między środowiskami lekarskimi a rządem, i tutaj znajduje się podstawa krytyki wobec działań rządzących. Lekarze twierdzą, że absolwenci tych szkół nie będą przygotowani do wykonywania zawodu lekarza, co odbije się – przede wszystkim – na bezpieczeństwie chorych. Rządzący bagatelizują ten zarzut, twierdząc, że – tak naprawdę – lekarz zdobywa swoje umiejętności zawodowe dopiero po studiach: pracując w szpitalu lub poradni, przechodząc szkolenie specjalizacyjne i ucząc się od mistrzów. Szkolenie podyplomowe ma z pewnością duże znaczenie, ale podstawa też jest ważna. Trudno bowiem sobie wyobrazić np. szkolenie chirurga lub radiologia, który anatomii uczył się wyłącznie z książek. Gdyby iść tym torem rozumowania, należałoby w ogóle zrezygnować ze studiów medycznych i – w zamian – utworzyć przy szpitalach przyzakładowe szkoły zawodowe dla lekarzy (i dla innych zawodów medycznych).

Skąd zatem u rządzących takie lekceważenie wspomnianych zarzutów i taka determinacja, aby otwierać kolejne „szkółki niedzielne” dla lekarzy? Jest to – jak sądzę – element większej całości: sposobu zarządzania ochroną zdrowia i oceny jej stanu, który można nazwać „wskaźnikowym”. Jako odgórny i etatystyczny opiera się on nie tyle o analizę stanu faktycznego, ile o wskaźniki. Nie chodzi zatem o to, jak jest naprawdę, ale jak to można przedstawić w postaci wskaźników. Jeśli dzięki zwiększeniu liczby uczelni kształcących lekarzy liczba lekarzy na 1000 mieszkańców wzrośnie, np. o 40%, to będzie to sukces i dowód na dobre zarządzanie. Czy ci lekarze będą odpowiednio wykształceni, czy będą dobrze służyć pacjentom – to rzecz drugorzędna, której wskaźniki nie zilustrują.

Cechy takiego „wskaźnikowego” myślenia widzimy także w innych elementach zarządzania służbą zdrowia, a będąc przy temacie kształcenia lekarzy, można wspomnieć o przydzielanych tzw. miejscach rezydenckich na poszczególne specjalizacje. Nie jestem co prawda kompetentny, aby ocenić przydział tych miejsc w całej Polsce, ale np. w moim województwie trudno uznać liczbę poszczególnych specjalizacji za odpowiadającą rzeczywistym potrzebom (np. nadzwyczajnie wielka liczba miejsc dla „zakaźników”, przy zupełnym braku alergologów czy niewielkiej liczbie radiologów, których braki są mocno odczuwalne). Zresztą cały system rezydentur, przyznawanych odgórnie wg określonych „wskaźników”, jest nieprzystający do rzeczywistości. Naturalnym procesem byłoby „oddolne” wyszukiwanie przez lekarzy miejsc (szpitali), w których byłoby zapotrzebowanie na poszczególnych specjalistów i specjalizowanie się w tej – faktycznie potrzebnej – specjalizacji.

Najbardziej widocznym i z pewnością najczęściej przedstawianym elementem „wskaźnikowego” zarządzania ochroną zdrowia jest poziom nakładów publicznych na ochronę zdrowia. Jak wiemy, został on ustalony w odpowiedniej ustawie na 7% PKB. I wokół tej wartości rządzący zbudowali całą propagandę mającą udowodnić, że sytuacja w tym zakresie poprawiła się znacząco i jest tak dobrze jak nigdy w przeszłości. W takim przekazie nie ma miejsca na fakt, że wskaźnik procentowy nakładów dotyczy PKB sprzed dwóch lat, czyli de facto w danym roku jest on mniejszy, ani to, że owe 7% ma być osiągnięte dopiero za kilka lat (w r. 2027), a już poza wszelką analizą jest to, co składa się na owe publiczne nakłady na ochronę zdrowia i czy wskaźnikowy wzrost oznacza rzeczywisty wzrost na świadczenia zdrowotne, a nie na inne cele (np. inwestycje, infrastrukturę, cyfryzację, szkolnictwo itp., itd.).

Tematem ostatnich dni są – oczywiście – wyniki wyborów do Parlamentu. Wszystko wskazuje na to, że władzę przejmie dotychczasowa opozycja. Czy w ochronie zdrowia utrzyma się „wskaźnikowy” system zarządzania?

Czytaj też: Arogancja (słusznie) ukarana

Komentarze

Sklep

OPM – Ogólnopolski Przegląd Medyczny nr 2/2024

OPM – Ogólnopolski Przegląd Medyczny nr 2/2024

46,00 zł

zawiera 8% VAT, bez kosztów dostawy

Kup teraz
Szpital XXI wieku – rozwiązania projektowe i infrastrukturalne

Szpital XXI wieku – rozwiązania projektowe i infrastrukturalne

150,00 zł

zawiera 5% VAT, bez kosztów dostawy

Kup teraz
Szpital XXI wieku – aparatura medyczna i wyposażenie

Szpital XXI wieku – aparatura medyczna i wyposażenie

126,00 zł

zawiera 5% VAT, bez kosztów dostawy

Kup teraz
OPM KATALOG ROCZNY 2024 – Poradnik Inżyniera Klinicznego

OPM KATALOG ROCZNY 2024 – Poradnik Inżyniera Klinicznego

52,00 zł

zawiera 8% VAT, bez kosztów dostawy

Kup teraz
Poznaj nasze serwisy

Nasze strony wykorzystują pliki cookies. Korzystanie z naszych stron internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki dotyczących plików cookies oznacza, że zgadzacie się Państwo na umieszczenie ich w Państwa urządzeniu końcowym. Więcej szczegółów w Polityce prywatności.