Specjaliści alarmują: niedożywienie szpitalne to groźny i bagatelizowany problem

Co dziesiąty pacjent, który umiera w szpitalu, odchodzi na skutek powikłań związanych z niedożywieniem – alarmują specjaliści. Sprawdź, jak zadbać o dobre odżywianie w szpitalu i przyspieszyć rekonwalescencję po hospitalizacji.
Tzw. niedożywienie szpitalne to poważny problem – pogarsza rokowanie, doprowadza do większej liczby powikłań, znaczącego przedłużenia pobytu w szpitalu i wyższych kosztów leczenia. Jak wynika z raportu „Ocena terapii żywieniowej w polskich szpitalach” Polskiego Towarzystwa Żywienia Pozajelitowego, Dojelitowego i Metabolizmu 11 proc. chorych rozwija objawy niedożywienia już w trakcie pobytu w szpitalu.
Ale jest gorzej.
– Mniej więcej 1/3 pacjentów nadaje się do interwencji żywieniowej jeszcze zanim trafi do szpitala, a u wielu chorych w zasadzie „na dzień dobry” powinniśmy podjąć jakieś kroki, żeby poprawić ich status żywieniowy – zauważa lek. Marcin Gendźwiłł z Działu Medycznego Nutricia Advanced Medical Nutrition.
Skąd bierze się niedożywienie w szpitalu
Jest co najmniej kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. Są to m.in.:
1. Wiele badań musi być wykonanych na czczo. Na przykład zanim dojdzie do kolonoskopii, pacjent musi w jak najlepszym stopniu pozbyć się zawartości jelit. Odbywa się to za pomocą środków czynnych osmotycznie, a na prawie kilkanaście godzin przed badaniem pacjent nie dostaje nic do jedzenia. Nie ma większego problemu, jeśli plan się powiedzie i u pacjenta zostanie wykonana kolonoskopia. Jeśli jednak badanie się nie uda lub nie dojdzie do niego z innych przyczyn, przekłada się je na kolejny dzień. Bywa, że na tym nie koniec.
– Kiedyś nie udało się zrobić badania pacjentowi w piątek, został więc przepisany na poniedziałek. W zaleceniach miał wpisane „na czczo” i nikomu nie przyszło do głowy, że to kwestia głodowania przez trzy dni. Rekordziści potrafią nie jeść przez tydzień, ponieważ są „w trakcie badania” – opowiada lek. Marcin Gendźwiłł.
2. Większość ludzi, zwłaszcza chorych, na stres reaguje utratą apetytu. Jeśli dotyczy to pacjenta wycieńczonego chorobą, jego niechęć do jedzenia i – w efekcie – przyjmowanie małych ilości jedzenia – może prowadzić do poważnych kłopotów. Problem był jeszcze dotkliwszy w dobie pandemii: nie było odwiedzin, poza personelem medycznym nikt więc nie pilnował pacjentów, by jedli.
Czytaj też: Zapobieganie hipotermii okołooperacyjnej