Nowe oblicza chirurgii
Rozmowa z prof. Pawłem Lampe, kierownikiem Katedry i Kliniki Chirurgii Przewodu Pokarmowego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego SUM w Katowicach, przewodniczącym Komitetu Naukowego 68. Kongresu Towarzystwa Chirurgów Polskich.
Marta Rokita: Czym obecnie jest, według Pana Profesora, chirurgia ogólna?
Paweł Lampe: To bardzo ciekawe zagadnienie, ponieważ chirurgia ogólna tak naprawdę nie istnieje. Nie da się perfekcyjnie wykonywać wszystkiego tego, czym powinna zajmować się ta dziedzina. Kiedy zaczynałem uczyć się chirurgii ogólnej, to obejmowała ona: anestezjologię, urologię, chirurgię dziecięcą, a znaczną część stanowiła także chirurgia naczyniowa. Stopniowo zaczęto wydzielać z chirurgii ogólnej odrębne specjalizacje, jak np. chirurgię plastyczną. W latach 70. XX w. jedną z często wykonywanych przez chirurgów ogólnych operacji była plastyka podniebienia w rozszczepie, której obecnie nie wykonuje się w oddziałach chirurgii ogólnej. Później wyodrębniła się także urologia, a pierwszą operacją, jaką przeprowadzałem własnymi rękoma, była pyelolitotomia, czyli wyjęcie złogu z miedniczki nerkowej – operacja powszechnie wykonywana w naszej klinice (w Klinice Chirurgii Klatki Piersiowej kierowanej wówczas przez prof. Stanisława Szyszko). Dzisiaj chirurgia ogólna stała się chirurgią jamy brzusznej. W wielu krajach została ona podzielona na chirurgię górnego i dolnego piętra jamy brzusznej (koloproktologię). Dodatkowo chirurgia górnego piętra dzieli się na: chirurgię przełykowo-żołądkową, chirurgię wątroby, dróg żółciowych i trzustki. Sądzę, że zadaniem chirurgii ogólnej, jakiej ja się uczyłem i jakiej uczymy teraz, jest wykształcenie chirurga, który ma posiadać wiedzę pozwalającą na wykonanie podstawowych procedur i podjęcie decyzji, gdzie danego pacjenta pokierować na dalsze specjalistyczne leczenie.
Czy w takim razie chirurgia ogólna może w ogóle przestać istnieć?
W obecnym kształcie najpewniej przestanie istnieć. Obecnie możliwości przekazania pacjenta do specjalistycznego ośrodka znacznie się zwiększyły. Dlatego w takiej rzeczywistości chirurgia ogólna w dotychczasowym kształcie nie będzie potrzebna. W swojej karierze przeszedłem przez wiele etapów i zainteresowań – bardzo pasjonowałem się przełykiem, któremu poświęcona była moja habilitacja. Natomiast teraz zajmuję się głównie chirurgią trzustki i dróg żółciowych – i w tej dziedzinie staram się utrzymać światowe standardy. Nawiązując ponownie do podziału chirurgii ogólnej, wystarczy spojrzeć na torakochirurgię, która obejmuje głównie drogi oddechowe i płuca oraz grasicę, serce zostało oddane kardiochirurgom, a duże naczynia – chirurgom naczyniowym. Uważam, że podobnie powinno się postąpić w odniesieniu do jamy brzusznej i stworzyć specjalizację jej poświęconą. Od szczegółowej specjalizacji nie uciekniemy. Pewien poziom uogólnienia będą stwarzali chirurdzy ogólni, ale ich kompetencje w wąskich dziedzinach nie będą z reguły wysokie.
Jaka jest Pana recepta na właściwą organizację chirurgii?
Utworzyć chirurgię wisceralną, czyli narządów jamy brzusznej. Resztkę moich sił zawodowych poświęcę na przekonanie Zarządu Towarzystwa Chirurgów Polskich, byśmy chirurgię jamy brzusznej zorganizowali tak, jak jest to w innych krajach. Powinniśmy się uczyć od mądrzejszych. Nie możemy się od tego odwracać i czekać na ruch Ministerstwa, bo tam mają swoje problemy związane z podziałem szczupłych środków na ochronę zdrowia. Sposób, w jaki funkcjonuje chirurgia, powinny ustalić między sobą towarzystwa naukowe.
W jaki sposób jest więc obecnie zorganizowana chirurgia w Polsce?
My, lekarze, mamy świadomość, w jakich dziedzinach specjalizują się poszczególne kliniki w kraju. Jeśli pacjent ma problem z jelitem grubym, to jedzie do Łodzi, jak ma problem z trzustką – do Katowic, z chorobą refluksową – do Lublina. Jednak ten podział funkcjonuje jak rodzaj giełdy pacjentów, a nie ma umocowania organizacyjnego.
Czytaj także: Techniki laparoskopowe w chirurgii gastroenterologicznej