Inżynier kliniczny – niezbędne ogniwo kadry szpitalnej
P.P.: Świadomość tej potrzeby chyba jednak jest coraz większa. Czy problem nie tkwi w niedostatecznym finansowaniu jednostek?
W Polsce faktycznie poziom nakładów na kadrę techniczną czy inżynieryjną w ochronie zdrowia jest niewielki. Jednak problem leży w samym podejściu do potrzeby zatrudniania inżynierów w jednostkach ochrony zdrowia.
Przykładowo, w Stanach Zjednoczonych jest blisko 40 tys. inżynierów i techników klinicznych, jednak ta duża liczba wynika także z zupełnie innej mentalności. Amerykanie doskonale zdają sobie sprawę, że w przypadku procesu sądowego przy jakichkolwiek niepowodzeniach wykrycie nieprawidłowości sprzętowej będzie wiązało się z olbrzymimi konsekwencjami finansowymi. Dlatego posiadanie skrupulatnego i dobrze wyszkolonego inżyniera klinicznego pozwala takich sytuacji uniknąć. O wiele lepiej natomiast ma się w Polsce sytuacja fizyków medycznych.
P.P.: Są chętniej zatrudniani
Jest w naszym kraju wielu dobrze wyszkolonych fizyków medycznych i są chętniej zatrudniani, ze względu na wprowadzony w międzynarodowej ustawie Prawo atomowe obowiązek posiadania fizyka medycznego do udzielania świadczeń z zakresu radioterapii. Do tego stopnia, że fizyk wręcz musi przypieczętować każdą przeprowadzaną procedurę. Ma w ten sposób zapewnione partnerstwo z lekarzem, bo to on dokonuje analizy dawki, aby była optymalna – jak najmniej szkodliwa dla pacjenta, a skuteczna. Życzyłbym sobie, aby inżynierowie kliniczni byli tak pożądani w szpitalach jak fizycy, bo od nich równie dużo zależy. Wiele obszarów przecież jest wspólnych dla tych dwóch grup, jak chociażby analiza wyników, a podejścia fizyka medycznego i inżyniera się uzupełniają. Szczególnie ważnym zadaniem dla inżyniera klinicznego jest zapewnienie bezpieczeństwa pacjenta od strony aparatury, a także modelowanie i symulacja nowoczesnych, skomplikowanych, ale skutecznych procedur medycznych. Szpital musi mieć możliwości zatrudnienia takich osób. Współczesna medycyna bez nowoczesnych technologii niewiele znaczy, a te z kolei wymagają wyspecjalizowanej kadry.
M.R.: Wspomniał Pan Profesor o właściwym wykorzystaniu aparatury, jak oceniłby Pan to wykorzystanie w naszym kraju?
Przy Międzynarodowej Federacji Techniki Medycznej (International Federation for Medical and Biological Engineering) powstała sekcja Clinical Engineering Division, która uważa, że jakość ochrony zdrowia w dużej mierze zależy właśnie od wykorzystywania nowoczesnych technologii medycznych, z czym wiąże się racjonalne zarządzanie aparaturą. Nie możemy w Polsce narzekać, bo mamy naprawdę wspaniałą aparaturę, natomiast jej wykorzystanie oszacowałbym na około 50%. Wynika to bardzo często z braku personelu lekarskiego, inżynieryjnego, a także pozostałej kadry technicznej. Rozwój technologii będzie narastał, jednak głównym hamulcem jest obecnie brak środków finansowych. Gdyby wprowadzono prywatne ubezpieczenia i ludzie chcieliby leczyć się prywatnie, to wykorzystanie tej aparatury, która jest, mogłoby być znacznie większe. Niektóre aparaty tomograficzne na świecie pracują całą dobę. Również w Polsce, np. w Instytucie Kardiologii w Warszawie, a także w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym w ramach świadczeń z zakresu kardiologii interwencyjnej, z którą wiąże się zarówno diagnostyka obrazowa, jak i małoinwazyjne zabiegi interwencyjne, funkcjonuje aparatura do angiografii, która pracuje całą dobę. Oczywiście, liczba zestawów pracujących w nocy jest znacznie mniejsza niż tych pracujących w dzień, jednak znacząco zwiększa to wykorzystanie dostępnej aparatury.
M.R.: Od pewnego czasu szpitale stoją przed poważnym dylematem dotyczącym serwisu – czy może on być wykonywany przez podmioty nieautoryzowane, czy jedynie przez autoryzowane? Jakie jest podejście Pana Profesora do tej kwestii?
Ustawodawca nie określił wprost, czy serwis pogwarancyjny urządzeń powinien być wykonywany jedynie przez serwisy autoryzowane. Ja w tym przypadku jestem liberałem. Wiadome jest, że producenci rekomendują serwis autoryzowany, bo leży to w ich interesie. Jednak do zdrowia i życia pacjentów należy podchodzić racjonalnie i z rozwagą. Serwis nieautoryzowany jest dopuszczalny – oczywiście o ile jest dobry. A wszystko zależy od rodzaju stosowanych części zamiennych, jakości świadczonych usług serwisowych, a co za tym idzie, dobrych fachowców. Jest to temat dyskusyjny, bo z drugiej strony można uznać, że jeśli dany podmiot specjalizuje się w serwisie urządzeń i jest w tym naprawdę dobry, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby uzyskać odpowiednią certyfikację.
Powinny istnieć zespoły, które zajmowałyby się certyfikacją takich podmiotów i prowadzeniem odpowiednich szkoleń. W tej chwili nawet niektóre unijne certyfikaty zdobywa się na podstawie kilkudniowych kursów, na których podstawie przeszkolone osoby mogą na przykład szkolić innych w określonym przez certyfikat zakresie. To pokazuje, jak wiele jest jeszcze do zrobienia i rozstrzygnięcia w kwestii aparatury szpitalnej.
Dziękujemy za rozmowę.