Marek Wójtowicz: FR, czyli fertility rate - dlaszpitali.pl dlaszpitali.plMarek Wójtowicz: FR, czyli fertility rate - dlaszpitali.pl
Reklama

Marek Wójtowicz: FR, czyli fertility rate

Rozpoznanie przez fiskusa, który z obywateli współuczestniczył (lub przynajmniej starał się) w poprawie FR, a który nie… okazałoby się tak zagmatwane prawnie, że aż śmieszne. Przewiduję wysyp skeczów kabaretowych w tej materii i totalne ośmieszenie pomysłodawców „bykowego”. I będzie im się należało, bo nie wszystko w życiu da się uregulować karami.

Jestem polskim babyboomersem (rocznik 1957 z liczbą 800 000 polskich porodów rocznie), co oznacza, że w każdej mojej klasie było zawsze co najmniej 40 uczniów. W liceum jako ten na „W” zapisany byłem w szkolnym dzienniku pod numerem 44, a siedząca obok mnie w ławce moja przyszła żona (na „Ś”) wpisana była pod numerem 37. Na AM Lublin też był tłok i typowa wówczas piętnastoosobowa lekarska studencka grupa w moim przypadku liczyła 16 studentów. Co roku jedno z nas było przez „panią z dziekanatu” przepisywane do innej grupy. Jak się domyślacie, to ja byłem zawsze na celowniku dziekanatu jako ten na „W” i na początku każdego roku akademickiego leciałem z kawą lub czekoladkami do tejże „pani”, żeby wrócić do mojej grupy. Na trzecim roku wycwaniłem się i przestałem kupować kawki, natomiast z każdej z grup, do której mnie wcześniej przypisano, wybierałem zajęcia pasujące mi w kalendarzu. Tym sposobem miałem trzy dni intensywnej nauki i dwa wolne. Ten unikalny system studiów pozwolił mi mocno zaprzyjaźnić się z dużo większą liczbą przyszłych lekarzy z mojego rocznika, niż to zwykle bywa. Bardzo ułatwia mi to życie zawodowe, bo gdzie bym nie pracował, to zawsze kilkoro serdecznych koleżanek i kolegów ze studiów spotkam.

Te czasy minęły. Rodzi się coraz mniej dzieci. One nie będą miały szansy na opisane wyżej profity. Płytkie internetowe kontakty są marnym substytutem. Często pytam dzieciaki trafiające do mnie na dyżur lub do poradni: ile osób liczy twoja klasa? Pada odpowiedź: 20-25. Mała próbka, oj mała. Nieco poprawił sytuację pomysł 500+ (o 20 tys. porodów więcej w roku 2017), ale i tak w roku 2018 GUS odnotował tylko 388 tys. porodów, a więc ponad dwa razy mniej niż w moim roczniku. Jednocześnie w 2018 r. odnotowano 414 tys. zgonów. Zamiast rosnąć, populacja Polaków maleje. Tak się też dzieje w całej Europie i w USA, a nawet w Korei i Japonii. Sytuację najlepiej ilustruje tzw. fertility rate (FR), czyli wskaźnik dzietności oznaczający liczbę urodzeń przypadających na liczbę kobiet w wieku produkcyjnym (15-49 lat). Byt fizyczny narodu rozumiany jako odtworzenie „jednojęzycznych” zasobów osobowych wymaga wskaźnika dzietności na poziomie co najmniej 2,1. W moim roku urodzenia FR w Polsce osiągnął aż 3,2, a obecnie jest tragicznie niski, bo tylko 1,4. Na 200 państw monitorowanych pod kątem FR 109 ma wskaźnik równy lub wyższy niż 2,1, ale nie są to kraje europejskie i nie jest to też USA (FR w USA to 1,8). Polska jest w tym rankingu dopiero na 184. miejscu, a wszyscy nasi sąsiedzi są nieco wyżej, choć też się „nie odtwarzają”: Ukraina ma FR 1,44; Słowacja − 1,50; Czechy − 1,64; Litwa − 1,67; Białoruś − 1,71; Niemcy − 1,75; Rosja − 1,82.

Czytaj także: Aby pracować dłużej, trzeba stworzyć warunki

Od dłuższego czasu korzystam ze skondensowanych danych statystycznych publikowanych corocznie przez amerykańską CIA pod adresem www.cia.gov w publikacji The World Factbook, weryfikując dane podawane przez: WHO, UN, EU i inne źródła. Statystyczny obraz demograficzny świata jest we wszystkich tych źródłach spójny: kraje o wysokim wskaźniku Human Development Index (HDI to wypadkowa rosnącej długości życia, skutecznej edukacji i satysfakcjonujących dochodów „per capita”) płacą za to malejącym wskaźnikiem FR. W najgorszej sytuacji w tej kwestii jest Korea Południowa, w której w latach 60. FR wynosił 6, a teraz jest najniższy na świecie i w roku 2018 spadł do 1,1. Najwyższy na świecie FR mają afrykańskie kraje, zwłaszcza Niger (6,95) i Somalia (6,12). W Europie w najlepszej sytuacji są Francja, Irlandia i Szwecja z FR 1,85 oraz UK i Dania z FR 1,75. No ale w tych krajach zadziałały skutki kolonialnej przeszłości i/lub magnetyczny efekt sukcesu socjalno-ekonomicznego. My w tzw. międzywojniu Madagaskaru nie kupiliśmy i magnesem socjalno-ekonomicznym też nigdy nie byliśmy. Musimy sobie radzić sami, a raczej politycy próbują nami kierować, zachęcając do „dzietności”. 500+ działa, a już w umysłach niektórych polityków kluje się „bykowe”, czyli podatkowa kara dla tych, co nie chcą współuczestniczyć w podwyższaniu FR. Kawaler, panna i bezdzietne małżeństwo, a może nawet bezdzietny rozwodnik mogą być w przyszłości „dopodatkowani” za brak prokreacyjnej współpracy. Kreatorom „bykowego” chcę zwrócić uwagę jako lekarz, że są osoby, które dzieci z przyczyn medycznych mieć nie mogą, choć czasem bardzo chcą.

To będą też osoby ze środowisk LGBT, które zgodnie z unijnym prawodawstwem nie powinny być prześladowane za swoją orientację. To będą skomplikowane prawnie „sytuacje” pozamałżeńskie, z nieznanym lub niezbadanym genetycznie ojcostwem, także z małżeństw z porodami tuż przed rozwodem lub po nim, ze związków partnerskich lub wręcz przypadkowych. No i dojdą do tego jeszcze przypadki różnego rodzaju adopcji, a nawet coraz popularniejsze, na tzw. Zachodzie, umowy z surogatkami. Pojawią się także przypadki poronień, które w całym swoim nieszczęściu musiałyby jakoś być zakwalifikowane „podatkowo” w „bykowej” ustawie.

Rozpoznanie przez fiskusa, który z obywateli współuczestniczył (lub przynajmniej starał się) w poprawie FR, a który nie… okazałoby się tak zagmatwane prawnie, że aż śmieszne. Przewiduję wysyp skeczów kabaretowych w tej materii i totalne ośmieszenie pomysłodawców „bykowego”. I będzie im się należało, bo nie wszystko w życiu da się uregulować karami. Lepiej wprowadzać pozytywną, a nie negatywną motywację, np. tak jak we Francji, poprzez prorodzinne ulgi podatkowe, czyli nagradzać, nagradzać i jeszcze raz nagradzać. No i ułatwiać rodzicom edukowanie dzieci, bo z tym też ostatnio dużo zamieszania jest. Rozumiemy się?

Komentarze

Reklama

Sklep

OPM – Ogólnopolski Przegląd Medyczny nr 2/2024

OPM – Ogólnopolski Przegląd Medyczny nr 2/2024

46,00 zł

zawiera 8% VAT, bez kosztów dostawy

Kup teraz
Szpital XXI wieku – rozwiązania projektowe i infrastrukturalne

Szpital XXI wieku – rozwiązania projektowe i infrastrukturalne

150,00 zł

zawiera 5% VAT, bez kosztów dostawy

Kup teraz
Szpital XXI wieku – aparatura medyczna i wyposażenie

Szpital XXI wieku – aparatura medyczna i wyposażenie

126,00 zł

zawiera 5% VAT, bez kosztów dostawy

Kup teraz
OPM KATALOG ROCZNY 2024 – Poradnik Inżyniera Klinicznego

OPM KATALOG ROCZNY 2024 – Poradnik Inżyniera Klinicznego

52,00 zł

zawiera 8% VAT, bez kosztów dostawy

Kup teraz
Poznaj nasze serwisy

Nasze strony wykorzystują pliki cookies. Korzystanie z naszych stron internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki dotyczących plików cookies oznacza, że zgadzacie się Państwo na umieszczenie ich w Państwa urządzeniu końcowym. Więcej szczegółów w Polityce prywatności.