Diagnostyka obrazowa w Polsce
P.P.: Ile wynosi średni cykl życia poszczególnych rodzajów urządzeń diagnostycznych?
European Society of Radiology (ESR) opracowało szczegółowe wytyczne na ten temat, które mają być pomocą w racjonalizacji zakupów i wskazywać, kiedy powinna wymiana sprzętu następować. Dla wszystkich rodzajów aparatury ustalono przedziały wiekowe wraz z określeniem intensywności eksploatacji. Przy tym ESR podkreśla, że zakupów nie należy dokonywać doraźnie, gdy sprzęt jest już wyeksploatowany, ale konieczne jest posiadanie programu wymiany aparatury diagnostycznej. Pozwoli to na właściwe przygotowanie się do zakupu – poznanie tendencji światowych, ofert firm i na pozyskanie funduszy. Wytyczne ESR zostały przetłumaczone przez PLTR i są ogólnie dostępne. Okazuje się, że są bardzo często argumentem w dyskusji radiologów z menadżerami służby zdrowia.
P.P.: Problem jest chyba powszechny – w większości przypadków reagujemy, kiedy się coś dzieje, a brakuje nam strategii planowania długoterminowego.
Dokładnie. Jest to szczególnie ważne w przypadku sprzętu, który emituje promieniowanie jonizujące. Chodzi bowiem nie tylko o jakość obrazowania, ale także o bezpieczeństwo pacjentów, a w przypadku radiologii zabiegowej, także personelu.
P.P.: Od listopada ubiegłego roku funkcjonuje portal inforadiologia.pl przeznaczony dla pacjentów. Czy mógłby Pan przybliżyć jego idee?
Celem było stworzenie, w jednym miejscu, swego rodzaju przewodnika po radiologii. Zostały zebrane najważniejsze informacje oraz wzory dokumentów (skierowania, świadome zgody na badania). Ponieważ najbardziej przemawiają obrazy, nakręciliśmy klipy obrazujące najczęściej wykonywane badania obrazowe tak, aby pokazać pacjentom, „co ich czeka” w poszczególnych pracowniach. W ten sposób będą mogli badać się bez stresu i niepewności. A wśród społeczeństwa wiedza na temat radiologii jest bardzo, bardzo ogólna i pełna nieprawdziwych opinii.
Klasyczny przykład – wykonanie zdjęcia rentgenowskiego a prześwietlenia – większość osób nie zdaje sobie sprawy, że to dwie różne techniki, zarówno ze względu na sposób wykonania, jak i dawkę promieniowania, jaką otrzyma pacjent. Bardzo często radiolog jest mylony z technikiem elektroradiologii. Dodatkową rolą tego serwisu jest wyjaśnienie pacjentom, że nie żyjemy w sterylnym promieniotwórczo świecie. Wszystko promieniuje – kosmos, ziemia, a nawet my po spożyciu szeregu pokarmów. Staramy się to pokazać i uświadomić pacjentom, że radiologii nie należy się bać. Oczywiście serwis jest całkowicie niekomercyjny, a co więcej − zamieszczone w nim materiały mogą być bezpłatnie i bez ograniczeń wykorzystywane.
P.P.: Trzy lata temu rozmawialiśmy m.in. o teleradiologii, czy jej zastosowanie poszerzyło się od tamtego czasu?
Dziś jesteśmy z teleradiologią oswojeni, nie jest już tak ogromną atrakcją, jaką była jeszcze 20 lat temu, gdy w naszym zakładzie wykonywaliśmy pierwsze połączenia teleradiologiczne. Jednak do tej pory brakuje ścisłych uregulowań co do jej stosowania. Po pierwsze, opisywanie przy użyciu teleradiologii powinno być wykonywane w takich samych warunkach, na takim samym sprzęcie, jak w zakładach radiologii. Nikt tego jednak nie kontroluje. Podniesiono więc kwestię, że ktoś musi to koordynować. Po drugie – odpowiedzialność, kto będzie odpowiadał w przypadku błędu? Kolejna istotna rzecz to możliwość uzyskania informacji o pacjencie, które nie mogą być lakoniczne. Lekarz opisujący musi posiadać wszystkie dane, które posiada kierujący. Najistotniejsze jest teraz, żeby dopracować wszystkie logistyczne wymagania, aby jakość tych opisów była zawsze taka, jaka powinna być. W tym zakresie jest procedowany przez Ministerstwo Zdrowia projekt rozporządzenia, nad którym pracowali konsultant krajowy ds. radiologii i diagnostyki obrazowej oraz Polskie Lekarskie Towarzystwo Radiologiczne.