Diagnoza i wizja intensywnej terapii
Jak organizowane jest szkolenie lekarzy chcących specjalizować się w tej dziedzinie?
Jako przyczółek naukowy nowej specjalności powstało w 2014 r. Polskie Towarzystwo Intensywnej Terapii Interdyscyplinarnej z siedzibą w Krakowie, które stara się wyraźnie akcentować swoje istnienie, organizując corocznie Międzynarodowe Konferencje Intensywnej Terapii. Niestety, kształtująca się sytuacja nie zyskała pełnej aprobaty środowiska lekarzy anestezjologii i intensywnej terapii, które w oficjalnym stanowisku Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii odmówiło współdziałania w kształceniu kadr specjalistów intensywnej terapii, pomimo że niektóre placówki wyraziły gotowość przyjęcia chętnych do procesu kształcenia. Zwrócono także uwagę na to, że dwuletni cykl specjalizowania nie jest zgodny z przepisami Unii Europejskiej, a w szczególności ze stanowiskiem Europejskiej Unii Lekarzy Specjalistów (UEMS). Powstałej patowej sytuacji nie byli w stanie zaradzić kolejni konsultanci krajowi, choć niewątpliwym sukcesem tego okresu było, głównie za sprawą działalności prof. Andrzeja Küblera, sprecyzowanie warunków kształcenia specjalistów intensywnej terapii w oparciu o europejski system CoBaTrICE (Competency Based Training in Intensive Care in Europe), obecnie będący również częścią programu specjalizacji z zakresu anestezjologii i intensywnej terapii.
Czy widzi Pan Profesor szansę na rozwiązanie tej kwestii?
Aktualnie mamy status idem w zakresie formalnie funkcjonujących oddziałów i klinik anestezjologii i intensywnej terapii oraz pewną grupę lekarzy oczekujących na uruchomienie specjalizacji z zakresu intensywnej terapii. Poprzednie kierownictwo resortu zdrowia zaproponowało jednak inne rozwiązanie, sugerując zrealizowanie kształcenia z intensywnej terapii jako szczególnej umiejętności z utrzymaniem egzaminu państwowego dla jej uzyskania. Obecnie oczekujemy na ostateczne decyzje otwierające specjalizację lub precyzujące sposób zdobycia umiejętności „intensywna terapia”, co powinno znaleźć miejsce w nowych aktach prawnych dotyczących specjalizacji lekarskich jesienią bieżącego roku.
Wbrew pozorom sytuacja nie ma charakteru konfliktowego – po prostu działające OIT-y oraz odcinki intensywnej terapii oddziałów innych specjalności realizują swoje zadania.
Jak ocenia Pan Profesor dostęp do świadczeń z zakresu intensywnej terapii w Polsce?
Wszelkie oceny intensywnej terapii jako wydzielonej dyscypliny są z powodów wyżej przedstawionych trudne i odnoszą się głównie do pracy OIT-ów, pomijając placówki wzmożonego nadzoru innych specjalności. Pozostają one w kompetencji krajowego konsultanta w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii. Jednak z dostępnych analiz jasno przebija fakt, że 2% łóżek (stanowisk) intensywnej terapii (3800 stanowisk w Polsce według danych GUS-u z 2016 r.) w stosunku do bazy łóżkowej polskich szpitali to stanowczo zbyt mała liczba. Obserwowany wolny wzrost liczby stanowisk intensywnej terapii (o 5,8%) wynika z wysokich cen każdego wyposażonego stanowiska oraz niedoinwestowania tej specjalności w czasach przeszłych. Przypomnę, że minimalny, rozsądny również budżetowo wskaźnik stanowisk intensywnej terapii powinien wynosić 5-10% ogółu szpitalnych łóżek, co daje konieczność zwiększenia obecnej ich liczby o ponad 100%. W obecnych warunkach jest to rzecz trudna do sfinansowania.
Co przyczynia się do wzrostu liczby stanowisk intensywnej terapii?
Wynika to z jednej strony z uzasadnionej postawy płatnika świadczeń domagającego się w kontraktowanych jednostkach tworzenia warunków leczenia intensywnego, a z drugiej strony z racjonalnych potrzeb. Coraz większe możliwości lecznicze intensywnej terapii wsparte wprowadzaniem nowoczesnych technologii ratowania życia dość paradoksalnie łączą się z roszczeniowym nastawieniem społeczeństwa, które często epatowane serialowymi obrazami medycyny, domaga się leczenia w OIT w każdej trudniejszej sytuacji medycznej. Takie żądania zderzają się niestety nie tylko z ograniczonymi zasobami infrastruktury, ale również niedoborami kadrowymi. Jeżeli porównać 3800 stanowisk intensywnej terapii z liczbą 3706 specjalistów anestezjologii i intensywnej terapii (dane z 2016 r.), powstaje niebezpieczny rozdźwięk pomiędzy formalnymi, zgodnymi z rozporządzeniem ministra zdrowia z 16 grudnia 2016 r. warunkami wykonywania świadczeń, a liczebnością kadr lekarskich, które stanowią przecież główne wsparcie dla wykonania ponad 2,5 mln zabiegów operacyjnych rocznie. Być może w tym miejscu należy wrócić do pierwotnej koncepcji lekarza intensywisty niebędącego anestezjologiem, a zasilającego obecną bazę stanowisk intensywnej terapii i podnoszącego standard diagnostyki i leczenia.