Czas na polskie innowacje medyczne
Rozmowa z prof. dr. hab. Markiem Gzikiem, dziekanem Wydziału Inżynierii Biomedycznej, kierownikiem Katedry Biomechatroniki Politechniki Śląskiej.
Marta Rokita: Jakich umiejętności nabywają studenci zabrzańskiego Wydziału Inżynierii Biomedycznej i jaki jest dzięki temu ich późniejszy wkład w medycynę?
Marek Gzik: Udało nam się stworzyć w Zabrzu jedyny tego rodzaju Wydział w Polsce, łączący w sobie profil mechaniczno-materiałowo-konstrukcyjny z profilem elektroniczno-informatycznym. Powstał w 2010 roku i funkcjonują w nim cztery katedry: Informatyki i Aparatury Medycznej, Biomateriałów i Inżynierii Wyrobów Medycznych, Katedra Biosensorów i Przetwarzania Sygnałów Biomedycznych oraz Katedra Biomechatroniki, którą mam przyjemność kierować.
Profil kształcenia naszych studentów jest taki, jak przygotowanie naszych pracowników, którzy od kilku lat lub w niektórych przypadkach nawet kilkudziesięciu lat rozwijają się w obszarze inżynierii biomedycznej. Na pierwszym stopniu studiów kształcimy na dwóch specjalnościach: pierwszej, związanej z informatyką i aparaturą medyczną oraz drugiej, związanej z inżynierią wyrobów medycznych. Ten informatyczno-elektroniczny profil przygotowuje naszych studentów do pracy w firmach, które wykorzystują wiedzę z zakresu informatyki i elektroniki do zastosowań medycznych, natomiast drugi profil jest związany z inżynierią wyrobów medycznych, biomechatroniką, urządzeniami rehabilitacyjnymi, oceną motoryki człowieka i implantami. Na drugim stopniu studiów posiadamy cztery specjalności, które pozwalają zgłębić wiedzę z obszaru biomechatroniki stosowanej w medycynie i sporcie z zakresu biomateriałów, która to wiedza pozwala na projektowanie implantów i innych wyrobów medycznych, następnie kolejne dwie specjalności związane z informatyką i elektroniką koncentrujące się na zagadnieniach dotyczących diagnostyki oraz serwisowania i budowy aparatury medycznej, a także systemów informatycznych i elektronicznych.
Gdzie najczęściej trafiają Państwa absolwenci po ukończeniu studiów?
Już na pierwszym stopniu kierunkujemy studentów w stronę techniki w medycynie, a na drugim dostarczamy im porcję wiedzy, która ich przystosowuje do bliskiej współpracy z firmami związanymi z medycyną i szeroko pojętym zdrowiem. To są firmy produkujące lub dystrybuujące sprzęt medyczny bądź rehabilitacyjny. Jednak naszym studentom dostarczamy także wiedzy na poziomie ogólnym, tak by nasz informatyk mógł zarówno rozwijać systemy dla medycyny, jak i podjąć pracę w firmie informatycznej o innym profilu. Podobnie biomechatronika i sprzęt medyczny – to specjalność, która kształci nie tylko w kierunku wspomagania rehabilitacji czy konstrukcji sprzętu medycznego – wózków inwalidzkich o napędach elektrycznych, protez, łóżek szpitalnych. Ci absolwenci równie dobrze zaprojektują zwykłe łóżko. Ich wiedza pozwoli im na pracę w firmach konstrukcyjnych, materiałowych, ale przede wszystkim są oni przygotowani do pracy w podmiotach, które posiadają w swojej ofercie produkty i technologie dla medycyny, sportu czy człowieka.
Czy osoby po tego typu specjalizacjach znajdą także zatrudnienie w jednostkach ochrony zdrowia?
Porusza Pani bardzo ważny temat. Sprzęt i aparatura w jednostkach ochrony zdrowia są coraz bardziej zaawansowane i powinny być obsługiwane przez osoby do tego w odpowiedni sposób przygotowane. Duży problem naszej ochrony zdrowia stanowi fakt, że przy bardzo zaawansowanej i wymagającej wysokich kwalifikacji aparaturze pracuje personel medyczny. To absolutnie nie jest zarzut z mojej strony, bo to są bardzo inteligentni ludzie, którzy sobie z tym radzą. Natomiast nie jest to właściwe podejście, ponieważ coraz częściej brakuje nam lekarzy i pielęgniarek do opieki nad pacjentem. Dodatkowo w bardziej zaawansowanych systemach przybywa możliwości ich zastosowania i zadajemy sobie pytanie, czy lekarze i personel medyczny mają czas na poznanie wszystkich tych funkcji? Naturalne jest, że tym powinni zajmować się inżynierowie, lecz wciąż jest to w szpitalach rzadkość. Problem stanowią ich uprawnienia chociażby do asystowania na salach operacyjnych. Trzeba rozwiązać kwestię prawnego statusu inżyniera medycznego, aby absolwenci inżynierii biomedycznej mogli częściej podejmować pracę w szpitalach. Pozostaje również kwestia finansowa – każdy z dyrektorów musiałby znaleźć w budżecie dodatkowe środki na zatrudnienie inżyniera. To są osoby o wysokich kwalifikacjach, więc nie mają problemu z zatrudnieniem, dlatego etat inżyniera stanowi niemały koszt dla szpitala.
Jak zdaniem Pana Profesora Państwa absolwenci wykorzystują zdobytą wiedzę w pracy inżyniera w szpitalach?
Nasi absolwenci są bardzo dobrze przygotowani do pracy w szpitalach i wielu z nich, pracując w jednostkach ochrony zdrowia, nie tylko potrafi dbać o to, by aparatura była sprawna, w odpowiedni sposób użytkowana i serwisowana, ale swój duży wkład mają także w przygotowywaniu zamówień na zakup aparatury. Łatwiej im prowadzić dyskusje i negocjacje oraz wypracować jak najlepsze warunki dla szpitala, ponieważ posiadają techniczną wiedzę. Z ośrodków, w których nasi studenci znaleźli zatrudnienie, otrzymujemy informacje zwrotne, że sprawdzają się na swoich stanowiskach. Jeden z dyrektorów powiedział wprost, że mimo większych kosztów, wynikających z tego dodatkowego etatu, bilans dla szpitala po roku jest jak najbardziej dodatni.
Czytaj także: Mikroroboty – rewolucja w medycynie?