Krzysztof Kuszewski: Społeczeństwo, wirus, wybory
Pomyślmy o sytuacji ochrony zdrowia: nakłady poniżej 5% PKB, szpitale zadłużone jak nigdy dotąd, 12,5-15 miliardów złotych, kadry brak. Samorządy, wredna Unia i wstrętny Owsiak wyposażyły i wyremontowały szpitale. Teraz trzeba je utrzymać − za co, skoro jest światowy kryzys? Pieniądze wydano na utrzymanie władzy przy władzy. Czekają nas ciężkie lata.
Prognozowanie na temat COVID-19 w dniu 22 marca 2020 r. nie jest łatwe, a ocena konsekwencji w tym przypadku nadaje się raczej do losowania, bo nikt nigdy nie miał do czynienia z tym wirusem i taką pandemią. Więc ludzie czytają niesprawdzone wiadomości, roznoszą plotki. Mój rodzony brat, chirurg, lekarz z Toronto i nawet przez pewien czas naczelny lekarz największego szpitala w Kanadzie (tam delegaci załogi wybierają naczelnego na kadencję), zapytał mnie dziś, czy stosuję hiszpańską, doskonałą metodę przeciw COVID-19, popijanie ciepłej wody, aby wypłukać wirusa. Tłumaczę, że my nie popijamy ciepłej wody, a coś innego, i mamy na razie mało zakażeń i zgonów, odwrotnie niż Hiszpanie. Zrobiłem bratu wykład, którym się z Państwem podzielę.
Aby rozwinęła się epidemia lub pandemia, muszą być spełnione trzy warunki. Musi być źródło zakażenia, drogi przenoszenia i populacja wrażliwa. Dziś możemy wpływać tylko na drogi przenoszenia, bowiem nie umiemy zlikwidować źródła, populacja świata jest wrażliwa, bo nie miała nigdy szans nabyć odporności. W Polsce po opędzeniu się od natrętnych jak muchy polityków, którzy nie zdawali sobie początkowo sprawy, że nie wolno dalej ciągnąć stylu zarzucania, że za późno, byle jak itd., oraz innych, że wszystko jest super, a nawet jeszcze lepiej, dotarło do prawie wszystkich, że to jest wspólna sprawa. Być albo nie być, jak u Hamleta. Udało się przełamać w tej jednej sprawie podział społeczeństwa, choć nie całkiem. Jedna trzecia społeczeństwa jest betonowa. Jest nakręcana przez partyjne i rydzykowskie media, i dalej już nie sięga rozumem, który zresztą utraciła, podobnie jak Niemcy za Hitlera i Goebbelsa. Cały naród był za. Trwało to w Niemczech 11 lat.
A potem cisza, potem pustka, jak u wielkiego polskiego poety, Żyda i patrioty Juliana Tuwima, są jak w dominie „mydło-szóstka”. Na nasze szczęście w Polsce nie jest aż tak źle. Zostawmy wirusa do czasu, aż będą naukowe dowody. Nie warto się wygłupiać. Trzeba przerywać drogi przenoszenia, to robimy właśnie w Polsce. Mam nadzieję, że nieźle. Bardzo dobrze na tym tle wypada Minister Zdrowia.
Pomyślmy jednak o sytuacji ochrony zdrowia. Nakłady poniżej 5% PKB, szpitale zadłużone jak nigdy dotąd, 12,5-15 miliardów złotych. Kadry brak. Samorządy, wredna Unia i wstrętny Owsiak wyposażyły i wyremontowały szpitale. Teraz trzeba je utrzymać − za co, skoro jest światowy kryzys? Pieniądze wydano na utrzymanie władzy przy władzy. Czekają nas ciężkie lata. Ja nie widzę światełka w tunelu. Teraz wybory prezydenta, kto by nim nie był. Wybory w trakcie katastrofy uważam za niemoralne igranie z życiem i zdrowiem populacji. Tu pokazała się prawdziwa twarz rządzących. Nieważni są ludzie, ważna jest władza. Dobry Bóg sprawi, że to się nie uda dla dobra Polski. Pozostanie jednak nadal, i to na pewno, nędza w ochronie zdrowia.
Pytano mnie, co zrobić z pieniędzmi, które zostały w Unii z poprzedniego budżetu. Odpowiedziałem: oddłużyć szpitale i nie kupować bezmyślnie sprzętu, na którego utrzymanie nie mamy pieniędzy. Błyskawicznie wykorzystać i przystosować za małe pieniądze te szpitale, które mogą być placówkami opiekuńczo-leczniczymi dla najbardziej zagrożonej populacji − ludzi starych. Przez izolację można ich ochronić od śmierci. Nikt nie wie, co dalej.
Trudno nie denerwować się na wypowiedzi polityków: zwiększyliśmy nakłady na ochronę zdrowia o np. 30%. To ludzie zapłacili więcej składki na NFZ. Ale myślą, że oni łaskawie dali. Nie wiedzą nawet, że w Polsce jest system ubezpieczeniowy. Teraz jest kryzys, zwalniamy was ze składki. Strach pomyśleć. Może trzeba obniżyć składkę o 1% i zmusić, aby 100% społeczeństwa ją płaciło. Budżet zaś za biednych i wykluczonych. Tak, aby jakoś zapewnić pieniądze dla szpitali. Trzeba liczyć na cud z COVID-19 i polską ochroną zdrowia. Był czas prosperity i były pieniądze na wszystko, tylko nie na skokowe podniesienie nakładów do minimum 7% PKB, a teraz, jak mówi mój wnuk, „ni ma”.
Czytaj także: Wybuch COVID-19 w Chinach wpływa na służbę zdrowia na całym świecie