Termiczne przekształcanie odpadów medycznych – przyszłość czy przeszłość?
W Polsce i Europie toczy się dyskusja o roli Waste-to-energy, czyli termicznego przekształcania odpadów, których nie można poddać recyklingowi, w wyniku czego pozyskuje się energię użyteczną dla społeczeństw. Z jednej strony powstają kolejne, nowe spalarnie odpadów, a ich zwolennicy podkreślają, że termiczne przetwarzanie śmieci jest rozsądną alternatywą dla ich zalegania na wysypiskach. Z drugiej strony Unia Europejska wstrzymała finansowanie projektów takich projektów w latach 2021-2027.
Na kanwie tych dyskusji warto podkreślić, że istnieją odpady, których zasadności i konieczności spalania nikt nie kwestionuje – mowa o odpadach niebezpiecznych, w tym przede wszystkim medycznych. Gospodarka odpadami medycznymi i weterynaryjnymi stanowi specyficzny, wąski wycinek rynku odpadowego, który w Polsce jest wymagający pod kątem formalnym – regulowany i mocno nadzorowany. W związku z tym wiele szpitali i placówek medycznych ma problem z prawidłowym ewidencjonowaniem, a potem utylizacją swoich odpadów medycznych. Szacuje się, że podczas hospitalizacji pacjenta powstaje ok. 1–1,5 kg odpadów dziennie, co w przypadku dużego szpitala (500–800 łóżek) daje niebagatelne ilości rocznie. Według ostatnich danych Najwyższej Izby Kontroli (NIK) z 2015 r. w Polsce rocznie wytwarza się średnio ok. 44 tys. ton odpadów medycznych. Aż 90 proc. z nich to odpady niebezpieczne, głównie zakaźne, dlatego bardzo istotne jest przestrzeganie wszelkich procedur bezpieczeństwa. Dodatkowo pandemia koronawirusa COVID-19 spowodowała skokowe zwiększenie przez szpitale ilości wytwarzanych odpadów medycznych.
W 2015 roku Najwyższa Izba Kontroli przygotowała raport o odpadach medycznych w Polsce. Zwróciła w nim uwagę, że system utylizacji odpadów medycznych jest nieszczelny. Spore ryzyko stwarza m.in. przewożenie odpadów na duże odległości, szpitale często wybierają bowiem spalarnię najtańszą, a niekoniecznie najbliższą. Praktykę wożenia niebezpiecznych odpadów po całym kraju, w poszukiwaniu najtańszego odbiorcy miała ukrócić zasada bliskości, która wprowadziła zakaz unieszkodliwiania zakaźnych odpadów medycznych poza obszarem województwa, na którym zostały wytworzone. Jednak w Polsce nadal jest za mało spalarni zakaźnych odpadów medycznych, co nie zawsze gwarantuje możliwość unieszkodliwiania ich w województwie, w którym zostały wytworzone. Dlatego tak ważne jest stworzenie odpowiedniej infrastruktury, które z jednej strony pozwoli blisko (i szybko) unieszkodliwić odpady medyczne, a z drugiej strony będzie efektywna kosztowo. Tym bardziej, że obecnie dla wielu szpitali koszty utylizacji odpadów medycznych stają się jednymi z większych obciążeń ich budżetów, na które często ich po prostu nie stać.
W większości przypadków polskie placówki ochrony zdrowia korzystają z usług zewnętrznych firm, które zajmują się utylizacją odpadów medycznych. Warto jednak zauważyć, że coraz więcej szpitali w Polsce, szczególnie dużych, stawia na budowę własnych spalarni odpadów medycznych, zdając sobie sprawę, że długofalowo ograniczy to im w dużym stopniu koszty, a także znacząco ułatwi proces zarządzania utylizacją tych odpadów. Wydaje się, że to dobry kierunek i że nie tylko duże szpitale, ale także mniejsze, powiatowe, mogłyby postawić na własne spalarnie. Tym bardziej, że współczesna technologia jak najbardziej na to pozwala, a na rynku są firmy z dużym doświadczeniem, które mogłyby taką spalarnię wybudować i nią zarządzać.
Marek Janiak
Członek Zarządu DOMINION Polska
Źródło: materiały prasowe
Czytaj także: Igor Madej, VII Kongres Nowoczesny Pion Techniczny – Nowoczesny szpital, czy można żyć bez odpadów w przestrzeni oddziału?