Krzysztof Kuszewski: To musiało się tak skończyć!
Pisząc felieton, nigdy nie wiem, kiedy Państwo go przeczytacie, a czas popędzany jest przez polityków jak stara szkapa lub Łysek z pokładu Idy, które wydają się podobne do konia ze starej galicyjskiej piosenki „a szkapina poczciwina nie chce dalej iść (refren) ani kroku”. Mój powtarzany od rozpoczęcia współpracy z OPM-em temat to płacenie przez wszystkich korzystających z publicznej opieki zdrowotnej jednakowej składki ubezpieczeniowej. Nic z tego. Polityczne cwaniactwo, zacnego i szanowanego od końca pierwszej wojny światowej Polskiego Stronnictwa Ludowego po drugiej wojnie światowej zmieniło się w wygodną pozycję politycznego „języczka u wagi”. Trochę staram się to sobie wytłumaczyć, gdyż połączenie PPS z PPR w PZPR w 1949 roku, ucieczka premiera Mikołajczyka po sfałszowanych wyborach „trzy razy tak”, od czego o krok byliśmy obecnie, i faktyczna okupacja Polski do czasu Gorbaczowa. Głupie, bezmyślne gadanie o komunizmie w Polsce, w której była prywatna własność ziemi po reformie rolnej, właściciele zostali co prawda wygnani i często prześladowani, jednak działał, acz z trudem, Kościół Katolicki, działały też prywatne warsztaty i gabinety lekarskie. To na pewno nie był komunizm. Ale do rzeczy. Ceną za polityczne poparcie było niepłacenie składki zdrowotnej, za co płacili podatnicy, zaś milczenie o tym fakcie było i jest tabu. Proszę zauważyć, nawet nie zająknął się o tym inteligentny kandydat na prezydenta dr Władysław Kosiniak-Kamysz. Rezultat – służba zdrowia bez pieniędzy, a PSL bez wyborców.
Teraz zaskakująca, ale za to bardzo miła niespodzianka dotycząca Tarczy 4.0, która będzie chroniła Polaków jeszcze skuteczniej niż trzy poprzednie, tym bardziej, że pan Mateusz Morawiecki ogłosił wygraną z „koronawirusem”. Zostało wreszcie spełnione w Tarczy 4.0 marzenie Z. Ziobry: mścić się na lekarzach! Za nieumyślne popełnienie błędu lekarskiego – bezwzględne więzienie. Za przerwanie ciąży to samo, niezależnie od powodu przerwania. To jest dopiero prawdziwa tarcza. Wszyscy złoczyńcy siedzą w pierdlu. Pilnuje Jaki i bezwzględnie najbardziej bezczelny M. Wójcik. Nie dostrzeżono tylko chwilowo ulubionych metod Dzierżyńskiego: „za budynek i rozstrzelać” i Hitlera: Konzentrationslager und Cyklon B. Chcieliście, to już macie dobrą zmianę.
Należy zamieszać tę felietonową zupę czymś miłym i smacznym. Wybrałem chorobę opisaną we Wrocławiu na jednej pacjentce przez Aloisa Alzheimera. Wszyscy narzekają na Pana Boga, że starość mu się nie udała. Są jednak inne spojrzenia na ten fakt. Najbardziej powszechne, związane z chorobami wieku podeszłego, to taka niedołężność i bóle, że żyć się nie chce, więc śmierć nie jest taka straszna, a jak ktoś jest wierzący, to liczy na spotkanie z bliskimi w niebie. Druga opcja to demencja starcza, w tym choroba Alzheimera. To dramat często ciągnący się latami. Im bardziej osobowość ucieka z pięknej i mądrej kobiety, nie poznaje ona już męża i dzieci, tym bardziej cierpi rodzina, a chora coraz mniej. Już od czasów Alzheimera podczas sekcji obserwowano małe zwoje substancji beta-amyloidu, które nazywano blaszkami starczymi, potem znaleziono białko TAU, które przechodzi do komórek nerwowych, faktycznie wyłączając je z systemu. Oba białka działają razem. Jednak w miarę postępu nauki w ostatnich latach odkrywane są nowe mechanizmy, już istniejące w komórkach nerwowych, więc można dążyć do ich stymulowania, ale żyć wiecznie nigdy nie będziemy, bo nie warto. Pozdrowienia i życzenia. Hulaj dusza, brak wirusa.
Czytaj także: Wybuch COVID-19 w Chinach wpływa na służbę zdrowia na całym świecie