Chirurgia – ostrze medycyny
M.R.: Jak zmieniły się techniki leczenia chorób nowotworowych? Bo rozumiem, że te technologie, o których mówimy, też miały na to wpływ?
Zmieniła się nasza wiedza co do potrzeby usunięcia narządu na rzecz usunięcia jego części, dzięki postępowi onkologii w zakresie radioterapii, chemioterapii czy immunoterapii. Możemy zostawić część chorego narządu, zachowując jego funkcję i leczyć innymi metodami – chemią, immunoterapią itd.
Obecnie w chirurgii piersi odstępujemy od amputacji całego narządu. Poprzednio były to operacje u prawie wszystkich chorych, dzisiaj tylko u kilkunastu procent, a pozostałych chorych leczymy z wycięciem tylko części narządu i uzupełniamy leczenie chemioterapią, hormonoterapią i radioterapią. Nie jest to oczywiście takie proste, wszystko ma swoje różne uwarunkowania i metody dobieramy do sytuacji danego pacjenta. Dzisiaj staramy się jak najbardziej ograniczyć chirurgię, co też można uznać za zmniejszenie inwazyjności. Innym kierunkiem, w którym zmierza medycyna interwencyjna, jest doskonalenie technik niszczenia części narządów wewnątrz ciała pacjenta, bez ich usuwania. Te metody są jednak jeszcze niedoskonałe i do ich pełnego stosowania będzie długa droga.
M.R.: Jednym z najbardziej palących problemów są niedobory kadrowe. Jak kształtuje się liczba i dostępność specjalistów chirurgii ogólnej oraz poszczególnych jej specjalizacji w naszym kraju?
Sytuacja w chirurgii jest dzisiaj dramatyczna. Należy to podkreślić. Chirurgia nie została uznana za specjalność priorytetową, którą dzisiaj powinna być. Jest duża niechęć wśród młodych lekarzy do podejmowania tej specjalności, która wiąże się z ciężką pracą i wysoką odpowiedzialnością typową dla dziedzin interwencyjnych. Dziś młodzi ludzie nie wybierają specjalizacji „ambitnych”, idących w parze z dużą odpowiedzialnością, ale już nie z wysokimi zarobkami.
Bardzo cenię wszystkich tych, którzy kierują się określonymi wartościami i angażują w ten wymagający zawód, nie do końca dobrze postrzegany przez system ekonomiczny. Ta sytuacja powoduje również olbrzymie rozdrobnienie i usankcjonowanie umiejętności wyspecjalizowania się w pojedynczych procedurach medycznych. W związku z tym odstępuje się od wymagań kształcenia ogólnego na wielu kierunkach. Młode pokolenie wybiera zatem łatwe dziedziny chirurgii i dalej nazywa się to chirurgią. Oczywiście nie da się specjalizować we wszystkim, natomiast zanim osiągnie się poziom specjalisty w danej dziedzinie, trzeba osiągnąć odpowiedni poziom wiedzy ogólnej.
P.P.: Co w takim razie z holistycznym podejściem do pacjenta?
Jest o nie coraz trudniej. Jak zachować tę holistykę medycyny? Na pewno podłoża tego problemu można upatrywać chociażby w systemie rekrutacji. Jest on sparametryzowany, selekcjonuje kandydatów na studia medyczne w oparciu o wiedzę naukową, techniczną, a brakuje kontaktu w cztery oczy. Chirurg, poza posiadaniem wiedzy, musi być sprawny fizycznie, mieć właściwe podejście do pacjenta, czasem być wojownikiem, czasem umieć zażartować. A system funkcjonuje tak, jakbyśmy rekrutowali naukowców do dziedzin teoretycznych, dlatego problem jest o wiele szerszy. Jeśli w tej sytuacji nie zrobimy czegoś dla chirurgii i chirurgów, ucierpi na tym przede wszystkim społeczeństwo.
Dziękujemy za rozmowę.