Medycyna personalizowana to przyszłość anestezjologii i intensywnej terapii – rozmowa z dr. hab. n. med. prof. nadzw. Waldemarem Goździkiem
Rozmowa z dr. hab. n. med. prof. nadzw. Waldemarem Goździkiem, kierownikiem Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu
Małgorzata Ullmann: Jak wygląda sytuacja na polskich Oddziałach Anestezjologii i Intensywnej Terapii w tej chwili, kiedy stoimy u progu kolejnej fali pandemii?
Waldemar Goździk: Sytuacja polskich OIT nie zmienia się od wielu lat. Mamy najniższy w Europie wskaźnik liczby stanowisk IT w stosunku do łóżek szpitalnych − 2%, co powoduje, że przyjmujemy pacjentów w bardzo ciężkim stanie ogólnym i rzutuje to również na bardzo wysoką śmiertelność na oddziałach. Ja oceniam potrzeby w naszym szpitalu, który jest szpitalem zabiegowym, na ok. 6%, tzn. musiałbym mieć ponad 90 stanowisk IT, co jest nierealne. Nie mamy również oddziałów typu high-dependency unit czy step down unit. Zbyt mała w stosunku do potrzeb liczba stanowisk intensywnej terapii wymusza niejednokrotnie konieczność wypisania z OIT pacjentów, którzy mogliby pozostać tam jeszcze kilka dni do pełnej stabilizacji stanu ogólnego. Sytuacje takie zawsze grożą zaprzepaszczeniem korzyści, jakie przyniosło pacjentowi niejednokrotnie wielotygodniowe leczenie na OIT.
Kolejny problem to refinansowanie kosztów leczenia przez NFZ. Oddziały intensywnej terapii rozliczane są głównie na podstawie punktacji TISS-28 (Tharapeutic Intervention Scoring System), systemu wprowadzonego w Wielkiej Brytanii wiele lat temu dla oceny nakładu pracy pielęgniarek na OIT. W Polsce nie był właściwie walidowany, a na przestrzeni kolejnych lat ulegał różnym korektom i uzupełnieniom. 1 PKT TISS-28 wyceniany jest na ok. 50 PLN i wycena ta nie zmieniła się praktycznie od bardzo wielu lat, pomimo inflacji, wzrostu kosztów leczenia i ogromnego postępu technologicznego, który te koszty zwiększa. Wszystko to powoduje, że OIT generuje straty dla szpitala i żaden z decydentów nie jest zainteresowany zwiększaniem liczby stanowisk IT. Odrębny problem to obsada kadrowa, głównie pielęgniarska, i realne możliwości funkcjonowania OIT zgodnie w rozporządzeniem ministerialnym.
Miałem nadzieję, że pandemia COVID-19 uzmysłowi wszystkim, szczególnie decydentom w Ochronie Zdrowia, że intensywna terapia, dając szanse na przeżycie najciężej chorym, jest niezbędna, a liczba stanowisk powinna być zwiększona w stosunku do liczby łóżek w szpitalu i wreszcie należycie finansowana. W mojej, i nie tylko, ocenie refinansowanie kosztów leczenia na podstawie TISS-28 powinno być zwiększone, co najmniej dwukrotnie.
Czy jesteśmy przygotowani na kolejną falę pandemii? My w naszej Klinice raczej tak i to zarówno organizacyjnie, jak i sprzętowo. Nasz zespół bardzo ciężko pracował przez prawie dwa lata z pacjentami covidowymi, były spektakularnie sukcesy, ale również spektakularne porażki, które nie pozostawały bez wpływu na stan psychiczny i emocjonalny zespołu. Pytanie podstawowe brzmi, co zrobić z pozostałymi pacjentami, którzy wymagają leczenia na OIT? To zawsze wiąże się z ograniczeniami ich dostępu do leczenia i niejednokrotnie może mieć wpływ na plany operacyjce klinik zabiegowych, dla których zabezpieczenie stanowi OIT.
Podczas trzeciej i czwartej fali pandemii utworzył Pan Profesor regionalne centrum ECMO dla pacjentów z SARS-CoV-2. Jakie efekty daje ten rodzaj leczenia?
Wynik leczenia zależy od bardzo wielu czynników: dobrej organizacji, wiedzy, doświadczenia, niepodlegania emocjom, szczególnie w aspekcie kwalifikacji do terapii, cierpliwości i ogromnego poświęcenia zespołu leczącego. Wyniki przedstawiane w piśmiennictwie światowym są bardzo różne, a śmiertelność mieści się między 35-76%, nawet w krajach o bardzo wysokim standardzie leczenia, jak np. Niemcy. Doświadczone ośrodki, które raportują swoje wyniki w bazie ELSO (Extracorporeal Life Support Organization) Uniwersytetu w Michigan, podają śmiertelność na poziomie 47%. My poddaliśmy terapii ECMO ponad 40 pacjentów, w tym 6 ciężarnych, i przeżywalność naszych pacjentów wyniosła ok. 50%. To jest bardzo dobry wynik, znacznie lepszy niż raportowany w polskim badaniu kohortowym tej grupy pacjentów. To były bardzo trudne, wielotygodniowe terapie, które nie zawsze kończyły się powodzeniem. W szczytowym okresie mieliśmy do 7 pacjentów na ECMO.
Czytaj też: Oddział Intensywnej Terapii – inwestycja zaawansowana technologicznie