Pomoc psychoonkologiczna w placówkach medycznych. Co należy zmienić?
Pacjenci potrzebują pomocy psychoonkologicznej w szpitalach, jak i przychodniach, gdzie często po raz pierwszy dowiadują się o swej chorobie nowotworowej – twierdzi w rozmowie z PAP prof. Krystyna de Walden-Gałuszko z Wojewódzkiego Centrum Onkologii w Gdańsku.
PAP: Przed 30 laty powstało Polskie Towarzystwo Psychoonkologiczne; pani jej jest jedną z głównych jego założycielek. W 1993 r. było to jedno z pierwszych towarzystw psychoonkologicznych w Europie. Wiele zmieniło się od tego czasu w postrzeganiu stanu psychicznego pacjentów z wykrytą chorobą nowotworową. Niedawno Europejskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej (ESMO) zaleciło, żeby u każdego pacjenta po diagnozie onkologicznej badać poziom depresji i lęku. W składzie konsylium lekarskiego powinien być psycholog lub psychoonkolog.
Prof. Krystyna de Walden-Gałuszko: Rekomendacje te opublikowano przed kilkoma miesiącami. Staramy się je wprowadzać, na razie w woj. pomorskim: w Gdańsku, Gdyni i Słupsku, m.in. w Wojewódzkim Centrum Onkologii i Uniwersyteckim Centrum Klinicznym przy Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, Centrum Onkologi w Gdynia oraz w szpitalu w Słupsku. W najbliższych miesiącach, najprawdopodobniej w listopadzie 2023 r., zaproponujemy pacjentom skorzystanie z badania oceniającego ich stan psychiczny za pomocą testów i skal psychoonkologicznych zaproponowanych przez ESMO.
PAP: Dlaczego właśnie w tych miastach będą badania pacjenci?
Prof. K. de W-G.: Są tam wiodące ośrodki psychoonkologii i duża grupa pacjentów. Zamierzamy przebadać w każdym ośrodku w tych trzech miastach po 500 pacjentów, tych którzy otrzymali kartę DiLO (Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego) i w ciągu dwóch tygodni powinni odbyć konsylium lekarskie. Przy tej okazji chcemy im zaproponować badanie psychoonkologiczne oceniające poziom lęku i depresji. Trwa ono zaledwie 20 minut i w mojej ocenie nie jest obciążające dla chorego. Każda z tych osób otrzyma również broszurę informująca o tym co to jest lęk i depresja w chorobie nowotworowej i jak sobie z nimi radzić.
PAP: Dużo osób z chorobą nowotworową odczuwa lęk lub ma depresję?
Prof. K. de W-G.: Nie wiemy jak to wygląda w naszym kraju, bo u nas nikt jeszcze nie przeprowadził badań w tym zakresie. Z danych ESMO wynika, że w poszczególnych krajach takich pacjentów onkologicznych jest od 20 do nawet 30 proc.
PAP: Przed 30 laty mało kto wiedział w Polsce, że jest coś takiego jak psychoonkologia. A jak jest ona dziś postrzegana? Pacjenci z chorobą nowotworową wiedzą już, że mogą skorzystać z pomocy psychoonkologa i jej szukają?
Prof. K. de W-G.: Niewątpliwie jest z tym coraz lepiej, choć wiedza o psychoonkologii wciąż nie jest powszechna. Bardzo pomocne są organizacje pacjentów onkologicznych, na czele z Amazonkami, które krzewią idee psychoonkologii. Zdarza się jednak, że pacjenci nie wiedzą gdzie i u kogo mogą taką pomoc uzyskać. Na oddziałach onkologicznych są już psycholodzy. Ale tak jest w szpitalach, znacznie gorzej jest w poradniach onkologicznych.
PAP: W poradniach również potrzebna jest pomoc psychoonkologiczna?
Prof. K. de W-G.: Jak najbardziej. Potrzebna jest także w przychodniach, w których przyjmują lekarze pierwszego kontaktu. Tutaj pacjenci często po raz pierwszy dowiadują się o wykryciu choroby nowotworowej albo o jej wznowie i są w silnym stresie. A jest to bardzo ważne, bo od sposobu przekazania diagnozy choroby w dużym stopniu zależy jak pacjent będzie podchodził do swojej sytuacji. W przychodniach rzadko jednak można skorzystać z pomocy psychoonkologicznej, pacjenci nie mają tam wsparcia. Ważna jest zatem edukacja personelu medycznego, lekarzy i pielęgniarek, jak też radioterapeutów i fizjoterapeutów. Trzeba wiedzieć jak rozmawiać z pacjentem i rozpoznawać jego potrzeby.
PAP: Mówimy o pacjentach, a pomocy psychologicznej potrzebują także lekarze i pielęgniarki pracujący z pacjentami onkologicznymi. Poziom stresu młodej pielęgniarki w pierwszym roku pracy z chorym na nowotwór porównywalny jest nawet z tym, jaki powstaje po rozwodzie.
Prof. K. de W-G.: To kwestia wypalenia zawodowego. Pomocy częściej szukają pielęgniarki niż lekarze. Lekarze są raczej niechętni, by uzyskać pomoc, nierzadko wypierają to, że potrzebują wsparcia. Nie wiem, jak jest w przypadku onkologów, lekarze jako grupa zawodowa częściej sięgają po używki, zarówno po alkohol, jak i narkotyki. Znacznie częściej również niż inne grupy zawodowe popełniają samobójstwo. Jest to związane z narażeniem na stresy, jak i brakiem umiejętności radzenie sobie z nimi.
Czytaj też: Polscy badacze scharakteryzowali potencjalnie przeciwnowotworowy peptyd