Prof. Dawid Murawa: Wycena procedur zabiegowych w chorobach nowotworowych jest za niska!
Czy uważa Pan Profesor, że chirurgia małoinwazyjna pełni coraz bardziej istotną rolę w leczeniu operacyjnym?
Chirurgia małoinwazyjna pełni bardzo ważną rolę w leczeniu operacyjnym, przede wszystkim rozwojową. Od wielu lat prowadzimy leczenie laparoskopowe, a kolejnym etapem małoinwazyjności jest robotyka, czyli udoskonalona wersja techniki laparoskopowej. Precyzja robota, zdolność do obsługi narzędzi, większa ilość zakresu ruchów i kierunków powodują, że to robotyka jest kolejnym etapem działania i kierunkiem rozwoju. Jest natomiast pewien poziom, którego robotyka nie przeskoczy – dotyczy to zaawansowanych chorób nowotworowych czy resekcji wielonarządowych.
To nie są standardy dla robotyki, tutaj to chirurgia otwarta jest głównym standardem postępowania.
Zalety chirurgii małoinwazyjnej to m.in.: mniejsze uszkodzenia, mniejszy wpływ na układ odpornościowy, ograniczenie utraty krwi i szybszy powrót pacjenta do zdrowia. Zwiększa się szansa na przeżycie pacjenta w sensie onkologicznym i oznacza to, że chirurgia małoinwazyjna jest właściwym trendem w leczeniu nowotworów. Niestety, jeśli chodzi o nasz kraj – dostęp do chirurgii robotowej jest ograniczony. Nie mamy osobnych procedur wyceny chirurgii robotowej, z wyjątkiem niedawno wprowadzonej operacji prostaty. Zwrócę też uwagę na jeszcze jedną rzecz – mamy teraz w Polsce taki trend, że wszyscy chcą mieć robota i wszyscy chcą uprawiać robotykę. Trend rozwojowy jest słuszny, natomiast trzeba wytworzyć mechanizm tego, w jakim zakresie ta robotyka ma być realizowana, dlatego że to jest procedura znacznie droższa od laparoskopii klasycznej, zresztą koszt zakupu samego urządzenia jest bardzo wysoki.
Nie chodzi w tym wszystkim o to, żebyśmy mieli 100 robotów, z czego 50 stojących w małych ośrodkach, w których będzie się wykonywało trzy procedury, ale starosta powiatu będzie się chwalił, że jest u niego robot. To nie jest właściwe postępowanie, bo to są pieniądze wyrzucane w błoto. W pierwszej kolejności roboty powinny wprowadzać duże ośrodki, wykonujące dużą liczbę danej procedury, siłą rzeczy będą to ośrodki uniwersyteckie, kliniki akademickie, które mają możliwości rozwoju, czy inne duże wielospecjalistyczne szpitale.
Czy procedury zabiegowe w chorobach nowotworowych wyceniane są dziś na odpowiednim poziomie?
To jest taki mój konik, na temat którego mówię od kilku lat. Procedury zabiegowe w chorobach nowotworowych są oczywiście źle wycenione. Wycena jest zdecydowanie za niska i dotyczy to wszystkich dziedzin chirurgii. Dlaczego tak jest? Różnica wyceny procedur w Polsce jest średnio od 3 do 10 razy niższa niż w innych krajach Europy Zachodniej. Im większa chirurgia, bardziej kosztowna, czyli np. chirurgia trzustki, chirurgia przełyku – to ta przepaść jest największa. Takim dobrym przykładem jest resekcja trzustki w przypadku nowotworów – jeżeli spojrzymy na Polskę i Niemcy, to u nas mamy między 8 a 10 razy mniejszą wycenę procedury. Do każdej procedury chirurgicznej używamy sprzętu takiego samego, jakiego używają koledzy w Niemczech, Hiszpanii czy we Włoszech – nie korzystamy ze sprzętu, który produkuje ktoś w garażu obok za 50 zł, tylko płacimy tym samym firmom te same kwoty za zakup urządzeń. Tak niska wycena procedur powoduje, że budżety placówek nie mogą się spinać finansowo – trzeba kupić sprzęt, opłacić personel, co powoduje zadłużanie szpitali, i tutaj koło się zamyka. Powinniśmy więc starać się realizować pewne cele ku temu, by chociaż zrównoważyć system ochrony zdrowia w taki sposób, by procedury nie generowały zadłużenia szpitali, szczególnie tych większych, wykonujących najtrudniejszą pracę, a zatem dużych szpitali specjalistycznych, jak i jednostek akademickich. Dobrym rozwiązaniem – w polskich realiach – byłoby podniesienie wyceny procedur, ale nie 10-krotnie, bo nas na to nie stać, ale np. o 50%, co rozwiązywałoby wiele problemów. Ponadto chirurgia wielonarządowa, czyli chirurgia bardzo kosztowna, powinna być realizowana w jednostkach do tego predysponowanych.
Szczególnie brakuje w Polsce wyceny trudnych procedur, czyli resekcji wielonarządowych czy wznów nowotworów. My w ogóle nie mamy w Polsce tego typu procedur w koszyku świadczeń. To jest absolutnie najdroższe leczenie, a musimy je pakować w istniejące schematy procedur, które proponuje NFZ.
Czy diagnostyka chorób nowotworowych jest dziś na odpowiednim poziomie?
Wydaje mi się, że diagnostyka w Polsce jest na dość przyzwoitym poziomie. Oczywiście, nie w okresie pandemii, ale koronawirus zniszczył systemy diagnostyczne na całym świecie, nie tylko w Polsce. Natomiast jeśli chodzi o szeroko pojętą diagnostykę onkologiczną, to wygląda to dobrze. Mamy w ośrodkach odpowiedni sprzęt – można mieć jedynie zastrzeżenia, czy jest to wystarczająca ilość. O ile jednak jest sprzęt, o tyle mamy problem z liczbą lekarzy i pielęgniarek, brakuje też techników radiologii. To powoduje, że są aparaty, które pracują tylko w określonych godzinach, bo nie ma kto ich obsługiwać. Braki kadrowe to jest zasadniczy problem dotyczący możliwości wykorzystania sprzętu.