Chirurgia – ostrze medycyny
M.R.: Wszystko to służy coraz większej minimalizacji inwazyjności zabiegów. Jaki jest obecnie odsetek operacji wykonywanych metodami małoinwazyjnymi?
Mam trochę szerszy pogląd na pojęcie chirurgii minimalnie inwazyjnej. Uważam, że został stworzony nieprawidłowy obraz w kwestii pojmowania pojęcia małoinwazyjności. Z czym kojarzy się Pani pojęcie „minimalnie inwazyjny”?
M.R.: Z zabiegami wykonywanymi przy zastosowaniu laparoskopów, endoskopów…
Otóż to. Przejdę do sedna sprawy, pojęcie technik małoinwazyjnych jest błędnie interpretowane przez tych, którzy chcą ukształtować pogląd, czym te techniki są i w konsekwencji ich błędna interpretacja funkcjonuje w świadomości społecznej. Chirurgia małoinwazyjna to taka, w której operując, wykorzystujemy wszelkie techniki ograniczające uraz operacyjny (krwawienie, zespalanie, dostęp endoskopowy, nawigację obrazową dla dostępu bez otwierania jam ciała itp.). Nie ma znaczenia, czy wykonuję to drogą laparoskopową, czy drogą laparotomii, a niestety pojęcie małoinwazyjności społeczeństwu kojarzy się tylko z konkretną metodą, jaką był wykonany zabieg, tj. laparoskopii, co jest olbrzymim błędem.
M.R.: Czy ta świadomość jest budowana tylko przez media?
Niestety, często my chirurdzy popełniamy ten błąd. Młode pokolenie widzi, że dotarcie do pewnego poziomu operowania wszystkich narządów trwa 20 lub 30 lat. Wybiera więc ścieżkę, na której skoncentruje się tylko na konkretnych aspektach chirurgii laparoskopowej, ucząc się dwóch czy trzech zabiegów. Wtedy praca jest szybka, prosta i przyjemna, a pacjentowi – opowiadając o zabiegu – mówi, że przeprowadzi go technikami małoinwazyjnymi.
P.P.: A taki komunikat, bez dodatkowego komentarza, będzie sugestywnie wpływać na pacjenta, który woli, żeby zabieg był inwazyjny w jak najmniejszym stopniu.
Dlatego takiego synonimu nie możemy używać. Laparoskopia jest elementem technik małoinwazyjnych, które w chirurgii pozwalają nam we właściwych momentach ograniczać uraz i poprawiać możliwość bezpieczniejszego funkcjonowania organizmu. Nie można jej jednak utożsamiać jako jedynego wykładnika chirurgii małoinwazyjnej. Dla mnie metoda, niezależnie, czy będzie to laparoskopia, robotyka, czy laparotomia, jest kwestią wtórną – wykonuję tę samą procedurę, z tą samą ideą. To, że stosuję laparoskopię, nie zawsze oznacza, że zmniejszam uraz u pacjenta, bo jeżeli laparoskopowo będę operował dwa razy dłużej albo wystąpi w tym wypadku dwa razy więcej powikłań, to przecież operuję inwazyjnie i gorzej. Techniki małoinwazyjne to dla mnie wszystkie te technologie, które minimalizują uraz u pacjenta, poprawiają dostęp do operowanego miejsca czy jakość zabiegu.
M.R.: W jakim stopniu endoskopia jest wykorzystywana w leczeniu chirurgicznym chorób układu pokarmowego?
Jest ona kluczową metodą. Endoskopia zmieniła wszystko – zagwarantowała przeskok epoki w diagnostyce. Kluczową kwestią nie jest to, czy zoperuję żołądek, ale kiedy to zrobię. Od tego zależy sukces leczenia populacji. Współcześnie każdy pacjent jest przebadany nie tylko tomografem, ale także endoskopem. Do dzisiaj w razie potrzeby na sali operacyjnej, w trakcie operacji wykorzystuje się endoskop. Klinika reprezentowana przeze mnie była jednym z kluczowych ośrodków w Polsce, który wprowadził i upowszechnił endoskopię, a także tworzył programy edukacyjne, gdzie kształciło się tysiące lekarzy. Należy tutaj przypomnieć nazwiska głównych kreatorów tego kierunku chirurgii, którymi byli prof. Tadeusz Popiela i prof. Danuta Karcz. Będziemy dążyli do tego, żeby nowotwory i choroby, które są głównie chorobami śluzówkowymi wewnątrz światła przewodu pokarmowego, rozpatrywać na etapie molekularnym wczesnym lub nawet przedwczesnym i leczyć wyłącznie metodą endoskopii. Należy przewidywać, że w przyszłości endoskopia dalej będzie się rozwijać.