Marek Wójtowicz: Patient-centered system
System USA, bazujący przez lata na dobrowolnych planach/ubezpieczeniach zdrowotnych i skupiony na ochronie interesów bazy medyczno-ubezpieczeniowej, nagle zmuszony został do rozpoznawania i zaspokajania realnych potrzeb pacjenta, w tym także tego do tej pory nieubezpieczonego, wymagającego kosztownej diagnostyki „od podstaw”.
Zestresowany powolnym doprecyzowywaniem polskiej koncepcji sieci szpitali, odświeżyłem wiedzę o problemach amerykańskiej reformy zdrowotnej i od razu mi się polepszyło. Nasze kłopoty wydały mi się malutkie przy megaproblemach amerykańskiej opieki zdrowotnej.
Pierwszego dnia po zaprzysiężeniu nowy prezydent wydał executive order (prezydencki dekret) zapoczątkowujący rezygnację z obowiązkowego, wspomaganego państwową kasiorką ubezpieczenia zdrowotnego dla wszystkich Amerykanów (ACA – Affordable Care Act), tj. ustawy o taniej opiece zdrowotnej wprowadzonej przez Baracka Obamę 23 marca 2010 r. („obamacare”). Widocznym w statystykach National Center for Health Statistics (www.cdc.gov) osiągnięciem „obamacare” jest zmniejszenie liczby nieubezpieczonych z 48,6 mln (2010) do 28,6 mln (2015). Ale po głębszej analizie skutków organizacyjno-finansowych widać, że nie zadziałał w tamtejszym społeczeństwie oczywisty i zrozumiały dla nas w Europie mechanizm solidaryzmu społecznego, w którym zdrowi płacą daninę na leczenie chorych, a jak ci zdrowi postarzeją się i zachorują, to kolejne pokolenie zdrowych dołoży się do ich leczenia. Obamowa próba przeniesienia tej filozofii na grunt amerykańskiego liberalizmu ledwo się zaczęła, a już się chyba kończy. Parę ciekawych spostrzeżeń jednak dostarczyła.
Przy ogólnym, średnim odsetku nieubezpieczonych zdrowotnie w USA (13,3% w roku 2014) ponad 94% dzieci i młodzieży do 17. r.ż. ma m.in. dzięki „obama- care” ubezpieczenie zdrowotne, ale od 18. r.ż. odsetek nieubezpieczonych rośnie aż do 22,7% w przedziale wieku 25-34 lat i dopiero trzydziestopięciolatkowie idą „po rozum do głowy” i po polisy (plany) ubezpieczenia zdrowotnego, co skutkuje ponownym spadkiem odsetka nieubezpieczonych do 9,7% w przedziale wieku 55-64 lat. W grupach etnicznych najwyższy odsetek nieubezpieczonych wg National Center for Health Statistics odnotowano wśród Indian amerykańskich i rdzennych mieszkańców Alaski (28,3%), co i tak jest dobrym wynikiem w porównaniu z 44% nieubezpieczonych w tej grupie przed wprowadzeniem „obamacare”. Drugie miejsce na tej liście zajmują Meksykanie (27,2% nieubezpieczonych w roku 2014). Najmniejszy efekt „obamacare” można dostrzec wśród populacji białych Amerykanów, którzy zawsze mieli najniższy odsetek nieubezpieczonych zarówno przed wprowadzeniem (17,6%), jak i po wprowadzeniu „obamacare” (13,3%).
Dla porównania – w populacji Afroamerykanów (Black or African Americans) spadek liczby nieubezpieczonych za sprawą „obamacare” był zdecydowanie większy – z 20,6% w 2010 r. do 13,7% w 2014 r.
System USA, bazujący przez lata na dobrowolnych planach/ubezpieczeniach zdrowotnych i skupiony na ochronie interesów bazy medyczno-ubezpieczeniowej (tzw. doctor-centered system), nagle zmuszony został do rozpoznawania i zaspokajania realnych potrzeb pacjenta, w tym także tego do tej pory nieubezpieczonego, wymagającego kosztownej diagnostyki „od podstaw”. Organizowanie i finansowanie opieki zdrowotnej dla „wszystkich” wg rozbudowanego, kosztownego, ale też zyskownego modelu diagnostyczno-terapeutycznego zaprojektowanego „tylko dla dobrowolnie ubezpieczonych” zmusiło 5 największych ubezpieczycieli zdrowotnych (UnitedHealthcare, Anthem, Aetna, Cigna, Humana) do ograniczania dystrybucji tanich polis/planów ubezpieczeniowych wymuszonych przez „obamacare”. To z kolei zaowocowało mniejszą liczbą konkurujących w danej populacji ubezpieczycieli i brakiem atrakcyjnych cenowo polis zdrowotnych.
Rosnące koszty ubezpieczenia wywołały dyskusję na temat sposobów podwyższania/utrzymania jakości przy jednoczesnym obniżaniu kosztów leczenia. Pojawiło się menedżerskie„odkrywanie Ameryki”… przez Amerykanów: eksperci namawiają lekarzy do skupienia większej uwagi na pacjencie, do rozmawiania z nim, dbania o jego dobre samopoczucie, reagowania na jego uwagi i oczekiwania, do badania poziomu jego satysfakcji z udzielonej pomocy. Przekonują, że dobrze przeprowadzony wywiad podmiotowy pozwala zrezygnować z wielu kosztownych i niepotrzebnych badań oraz kosztownych konsultacji specjalistycznych. Namawiają do odejścia od modelu doctor-centered system na rzecz skupionego na indywidualnych potrzebach pacjenta modelu patient-centered system. Akcentują też ogromne znaczenie empatii, którą profesjonaliści medyczni, zwłaszcza lekarze, powinni okazywać pacjentom w każdej sytuacji zdrowotnej. Dla nas w Polsce to są oczywiste oczywistości w codziennym użyciu, choć czasem przytłumione systemowymi problemami, ale widać tam, w „Hameryce”, o nich całkiem pozapominali. Póki co, po 5 latach wdrażania „obamacare” 46% społeczeństwa USA negatywnie ocenia jej efekty, przy 40% jej zwolenników.