Krzysztof Kuszewski: Piękna katastrofa
Grek Zorba potrafił się cieszyć z katastrofy. Ja mniej, ale mam nadzieję, że koniec będzie przepiękny. Kiedy by nie był.
Nie bardzo chcę pisać o COVID-19. Za mało wiem, mimo że naprawdę zwalczałem epidemię dżumy w Wietnamie po wyjściu Amerykanów. Zwalczałem z profesorem Magdzikiem epidemię dyfterytu po rozpadzie ZSSR. Wprowadziliśmy wtedy szczepionkę Td i tak uchroniliśmy wschodnią Polskę od epidemii. Znaliśmy dobrze te choroby. Teraz jest całkiem inaczej. Nie możemy wpływać na źródło zakażenia. Nie możemy liczyć na odporność populacji, bowiem nigdy nie miała ona szans na jej nabycie. Pozostaje tylko przerwanie dróg przenoszenia. Pozostańcie więc w domu. Mam jednak dobrą wiadomość − wirus nie mutuje w złą stronę, 80% choruje jak na przeziębienie lub bez widocznych objawów. Jak sugerują uczeni w piśmie naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego, u około 2% przebadanych przypadków stwierdzono tzw. ślad przebycia COVID-19, a oficjalnie wspomina się, że wskaźnik zakaźności jest bliski 1. Nie powinno więc przybywać nowych przypadków, gdy jeden zakaża jednego, a tu przybywa − niezależnie od terminu wyborów prezydenckich.
Natomiast poraża mnie brak wiedzy u ekspertów Ministra Zdrowia. Przez lata zajmowałem się epidemiologią grypy. Każdy, kto się trochę na tym zna, wie, że szczyt zapadalności przesuwał się stopniowo ku miesiącom wczesnowiosennym. Chorowało wtedy cztery do sześciu milionów ludzi. Umierało niewielu, a powikłanie w postaci zapalenia mięśnia sercowego ustępowało po jakimś czasie samo. Objawem było to, że męczyli się przez jakiś czas, wchodząc na schody. Łączenie więc COVID-19 z grypą jest niczym niepoparte (np. A H1N1 i SARS CoV) i nieuzasadnione, bo wirus jest całkiem inny. Pewnie jest to wynik słuchania „cienkich jak haczyk od karuzeli” ekspertów z WHO. Wybacz im, Panie, bo nie wiedzą, co czynią.
Lata temu zacząłem współpracę z „OPM-em” od tematu płacenia przez wszystkich, którzy są obowiązkowo ubezpieczeni, składki na powszechne ubezpieczenie zdrowotne. Tak jak OC za auto. Nie płacisz, nie jedziesz, a tu jest odwrotnie − nie płacisz, zrzucają się na ciebie emeryci i uczciwie płacący PIT rzemieślnicy i drobni przedsiębiorcy, bowiem wielcy płacą już tylko do pewnej granicy. Rolnicy płacą złotówkę od hektara. Potem wszyscy rozpaczają, że są kolejki i brak personelu. Zapominają jednak zapłacić. Tak jakby im rozum odjęło. Do tego dochodzi pandemia COVID-19 i konieczność ograniczeń poruszania się, masowych zwolnień i bankructw. Nie będzie pieniędzy na ochronę zdrowia, były za to pieniądze na utrzymanie władzy przy władzy, ale się jakoś wydały.
Potem organizuje się konferencje prasowe, na których ogłasza się dementi, ale nie pozwala się dziennikarzom zadawać pytań. Jeden się bardzo wkurzył i powiedział w RMF, że wierzy tylko w wiadomości dementowane, gdyż tylko te są prawdziwe. Do tego wszystkiego dochodzi brutalna walka o ostatni bastion Wolnych Sędziów, czyli Sąd Najwyższy. Ja jednak wierzę w Sąd Ostateczny i świętego Piotra, który zapyta tych, co okradli Polskę: „Co zrobiłeś dobrego na Ziemi?”. Nie jestem ciekaw ich odpowiedzi, są to bowiem ludzie niewierzący, ale praktykujący ostentacyjnie. Warto zapytać również, jak powstał pomysł likwidacji ubezpieczenia zdrowotnego? Można te marne 5% PKB pochodzące głównie ze składki wcisnąć do budżetu, a podatnicy sami je wykupią za swoje pieniądze, ale to my będziemy nimi rządzili, czyli robili, co będziemy chcieli. Tak na naszych oczach ginie Państwo i społeczeństwo obywatelskie. Na szczęście ludzie nie żyją wiecznie, chyba że są naprawdę wierzący.
Amen.
Czytaj także: Epidemia zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 w Polsce – aspekty prawne