Pandemia koronawirusa a choroby układu oddechowego
– Jeśli czegokolwiek nauczy nas pandemia COVID-19 będzie to, miejmy nadzieję, rozsądna, pozbawiona paniki obawa przed chorobami zakaźnymi układu oddechowego – stwierdza dr Ewa Krawczyk z Georgetown University w Waszyngtonie.
Choroby zakaźne układu oddechowego są powszechnie lekceważone, przykładem są grypa i zapalanie płuc. Obydwa schorzenia są uznawane za mało groźne, a niektórzy uważają, że skutecznie leczą je antybiotyki, co nie jest prawdą. Grypę wywołują wirusy, a na wirusy antybiotyki nie działają (jedynie na bakteryjne powikłania pogrypowe). A zapalenie płuc mogą wywoływać zarówno bakterie, jak i wirusy, czego przykładem jest COVID-19.
– Te zakażenia (układu oddechowego – PAP) zresztą często bywają lekkie, mijają bez śladu i bez problemów, są odbierane raczej jako dyskomfort niż jako choroba (przeziębienie), choć mogą mieć ciężki przebieg (zapalenie płuc), prowadzący nawet do zgonu bądź poinfekcyjnych powikłań – ostrzega dr Ewa Krawczyk w książce „Plagi świata. Czy człowiek przetrwa kolejną pandemię?”.
Nigdy nie ma pewności, jak będą przebiegać zakażenia układu oddechowego, szczególnie u osób starszych i z chorobami współistniejącymi. Jeśli nawet na początku infekcji mają jedynie lekki przebieg, to potem mogą się zaostrzyć powodując poważne powikłania. – Takie choroby są nieprzewidywalne, a przed nieprzewidywalnym trudno się zabezpieczyć, w tym wypadku przed drobnoustrojem, który chora osoba może rozprzestrzenić przez mówienie czy kaszel – dodaje dr Ewa Krawczyk.
Choroby układy oddechowego, takie jak COVID-19 i zapalenie płuc, to nie tylko zakażenie płuc. Specjaliści ostrzegają, że mogą powodować odlegle powikłania, po kilku miesiącach, a nawet po kilku latach. Według pulmonologa z Uniwersytetu Łódzkiego prof. Adama Antczaka w ciągu 3 lat po zakażeniu w grupie 65 lat plus umiera jedna trzecia osób, tylko z tego powodu, że miały wcześniej zapalenie płuc. Bo następstwem zapaleń płuc w dłuższym okresie mogą być powikłania sercowo-naczyniowe, prowadzące do zawału serca lub udaru mózgu, których potem z nim nie kojarzymy.
Dr Ewa Krawczyk ostrzega, że zakażenia układu oddechowego, nie tylko COVID-19, łatwo się rozprzestrzeniają, bo mogą być przenoszone przez osoby niewykazujące żadnych objawów. Dla wielu osób trudne jednak jest noszenie maseczek ochronnych w pomieszczeniach zamkniętych. Spora jest też grupa osób, która w razie zakażenia nie chce się izolować, bo jest przekonana, że nie stanowi zagrożenia dla innych.
Objawy zakażenia rzadko wykazują nawet zwierzęta, które je przenoszą, głównie nietoperze. – Nietoperze ze względu na specyficzną biologię układu immunologicznego oraz powinowactwo wirusów do atakowania tkanek o konkretnych cechach rzadko mają widoczne objawy zakażenia. Pozwala to na bardzo skuteczne utrzymywanie się ich w organizmach nietoperzy i szerokie rozpowszechnienie przez ssaki – tłumaczy autorka książki „Plagi świata”.
Wirusy powodujące zakażenia układu oddechowego są współczesnymi plagami ludzkości. Choć nie pierwszy to już raz. Podejrzewa się, że zarazę dziesiątkującą w średniowieczu Europejczyków mogła wywoływać dżuma dymieniczna (Yersinia pestis), przenoszona drogą oddechową. Takie choroby pojawiają się nagle i atakują głównie ludzi mało odpornych (starszych i z licznymi chorobami). Nic dziwnego, że wywołują pandemie o znacznej chorobowości i śmiertelności.
Najlepszym tego przykładem jest COVID-19. Choroba ta może być przenoszona drogą kropelkową, jak i aerozolową, czyli w mniejszych kropelkach wydzieliny z układu oddechowego, dłużej utrzymujących się w powietrzu. Niestety choroba ta może nie być ostatnim groźnym zakażeniem układu oddechowego. Powodem jest ocieplanie się klimatu i dewastacja środowiska oraz bliski kontakt ludzi i zwierząt. Globalny transport powoduje, że bezobjawowe zakażenie w jednym kraju może natychmiast zostać przeniesione w dowolny zakątek świata.
Źródło: PAP Nauka w Polsce
Czytaj także: Długa lista powikłań po COVID-19. Jak rehabilitować ozdrowieńców?