Deficyt lekarzy w ratownictwie medycznym
W ekipie karetki pogotowia przewożącej obłożnie chorego musi znajdować się lekarz − niestety, chętnych do tej pracy brak. Jak tłumaczy samorząd lekarski, jest to pokłosie wygórowanych wymagań, jakie stawiają przepisy ratownictwa medycznego.
Niemal każda placówka szpitalna narzeka na brak kadry i wynikłe z tego tytułu problemy z organizacją dyżurów na SOR-ach. Lekarze nie tylko nie garną się do dyżurowania na oddziale ratunkowym, ale również unikają jeżdżenia w karetkach typu specjalistycznego „S”.
Dodatkowy wymóg i niejasna odpowiedzialność
Na zespoły transportu medycznego rząd nałożył niedawno dodatkowy wymóg. Koszyk świadczeń gwarantowanych został poszerzony o świadczenie transportu dla ciężko chorych pacjentów, ale wskazał jednocześnie, że chorego wymagającego na przykład sztucznej wentylacji bądź też w stanie zaostrzenia niewydolności krążenia ma transportować ratownik z oddelegowanym przez świadczeniodawcę zamawiającym transport lekarzem. Takie rozwiązanie wzbudza wątpliwości natury prawnej, przede wszystkim mowa tutaj o odpowiedzialności za przewożenie chorego. Rodzi się pytanie, na kim spoczywa odpowiedzialność − na placówce medycznej, lekarzu czy może ekipie karetki? Nie jest też jasne, kto ponosi odpowiedzialność w kwestii przeszkolenia personelu lekarskiego z wyposażenia nieznanego im ambulansu czy rodzaju dokumentacji medycznej wypełnianej przez lekarza. Kontrowersje co do braku lekarzy wzbudza także zobowiązanie szpitali do zapewnienia lekarza dla potrzeb zespołu transportowego.
Zmiany to podstawa
Zdaniem przedstawicieli samorządu lekarskiego częste reformy prawa i ustawowych reglamentacji, jakie wprowadzały kolejne rządy, doprowadziły do destabilizacji systemu ratownictwa medycznego, co stanowi realne zagrożenie bezpieczeństwa życia i zdrowia pacjentów. Potrzebne jest wprowadzenie zmian umożliwiających pracę w systemie lekarzom innych specjalności niż obecnie przewidziane (dziś lekarzem systemu według Ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym może być m.in.: specjalista medycyny ratunkowej, internista, anestezjolog, kardiolog), a także o wiele większe finansowanie systemu. W tym wzrost wynagrodzenia personelu, co byłoby niewątpliwą motywacją do pracy w sektorze ratownictwa medycznego.
Czytaj także: Transport sanitarny w Polsce