Prof. Adam Witkowski: Priorytetem jest nadrobienie zaległości w zabiegach planowych
Rozmowa z prof. Adamem Witkowskim – prezesem Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Małgorzata Ullmann: Choroby układu krążenia odpowiadają za niemal połowę wszystkich zgonów w Polsce. Czy to oznacza, że Polacy nie dbają o swoje serca?
Adam Witkowski: Można odpowiedzieć, że o nim nie myślą, dopóki nie wydarzy się nieszczęście, takie jak zawał serca lub nie pojawią się bardzo intensywne bóle w klatce piersiowej czy duszności, które zmuszają do prowadzenia mniej aktywnego życia. Ale taka postawa nie sprzyja dbaniu o serce, które przez długie lata mogłoby być zdrowe, a niestety u wielu ludzi tak nie jest. Najbardziej potrzebna jest edukacja o czynnikach ryzyka, takich jak otyłość, nadciśnienie tętnicze czy hipercholesterolemia, oraz propagowanie zdrowego stylu życia i to już u dzieci w wieku szkolnym. W Polsce jest to bardzo zaniedbana dziedzina. Trzeba też powiedzieć o tym, że wiele nowoczesnych terapii lekowych i urządzeniowych nie jest w naszym kraju w ogóle refundowanych lub ta refundacja jest niewystarczająca w stosunku do potrzeb, szczególnie starzejącego się szybko społeczeństwa. W grę wchodzi także pewna inercja środowiska lekarskiego oraz decydentów w obszarze ochrony zdrowia. Krótko mówiąc, potrzebujemy więcej profilaktyki, edukacji i środków finansowych na ciągle niedofinansowany system ochrony zdrowia w Polsce.
Z jakimi zagrożeniami zmagają się pacjenci z problemami kardiologicznymi na co dzień? Czy pandemia COVID-19 znacząco wpłynęła na zmiany w tym zakresie?
W trakcie pandemii COVID-19 doszło do nałożenia się dwóch pandemii: koronawirusowej i chorób układu sercowo-naczyniowego. System ochrony zdrowia w Polsce i wielu innych krajach nie był na to przygotowany. Miało to wiele niedobrych konsekwencji: dostęp do lekarzy kardiologów w przychodniach i poradniach był często trudny, większość gabinetów POZ i AOS przeszła na wizyty wyłącznie zdalne, co nie jest dobre dla wszystkich pacjentów, szczególnie tych, u których objawy sugerujące chorobę serca pojawiły się pierwszy raz w życiu lub uległy nagłemu zaostrzeniu. Ograniczenie planowych hospitalizacji związanych z wykonywaniem różnych zabiegów i operacji też zrobiło swoje – kolejki do klinik i oddziałów kardiologicznych i kardiochirurgicznych znacząco się wydłużyły, leczenie było odkładane, a przecież nie wszystko można odkładać w nieskończoność, choroby serca u wielu pacjentów postępują dość szybko i wtedy terapia jest obarczona większym ryzykiem lub w ogóle staje się niemożliwa. To wiąże się także z pojęciem „zgonów możliwych do uniknięcia”, a więc takich, które mogłyby się nie wydarzyć, gdyby nie zapaść systemu ochrony zdrowia w trakcie pandemii. W ostatnim okresie to się na szczęście zaczęło zmieniać, nadganiamy zaległości, ale przed nami czwarta fala pandemii z konsekwencjami trudnymi do przewidzenia.
Jak Pan już wspomniał, z powodu pandemii COVID-19 drastycznie spadła liczba wykonywanych zabiegów kardiologicznych i stacjonarnych konsultacji. Z jakimi konsekwencjami dla pacjentów się to wiąże?
Warto dodać, że podczas pandemii zaobserwowaliśmy znaczący spadek interwencji wieńcowych wykonywanych w ostrym zawale serca – o ok. 40%. W konsekwencji część nieleczonych pacjentów z ostrym zawałem serca zmarła, a część zasili liczną populację osób – ok. 1,2 miliona – cierpiących na niewydolność serca, która jest jednostką chorobową trudną do leczenia, związaną z wysokimi kosztami społecznymi i obciążoną wysoką śmiertelnością, również wśród osób w wieku produkcyjnym. Wiemy też, że liczba „nadmiarowych” zgonów w roku 2020 w stosunku do 2019 przekroczyła 67 tysięcy, a prawie 17% z tej liczby dotyczyło chorób układu sercowo-naczyniowego.
Na jakim etapie rozwoju znajduje się aktualnie polska kardiologia interwencyjna? Jaka jest strategia jej dalszego rozwoju po pandemii COVID-19?
Przede wszystkim musimy nadrobić zaległości w zabiegach planowych – w 2020 roku liczba koronarografii zmniejszyła się o 25%, a zabiegów przezskórnej angioplastyki tętnic wieńcowych o 20% w stosunku do roku poprzedniego. Ponadto mam nadzieję, że liczba leczonych interwencyjnie, a więc w najbardziej nowoczesny sposób zawałów serca wzrośnie. Konsekwencją nieleczonego w szpitalu zawału serca jest śmiertelność na poziomie 40%, a leczonego interwencyjnie – 5%. Te liczby nie wymagają już chyba dalszego komentarza. Podobnie rzeczy się mają w elektrofizjologii czy kardiochirurgii.
1 września w województwie mazowieckim miał ruszyć program Krajowej Sieci Kardiologicznej. Co zakłada? Czy planowane jest jego rozszerzenie o kolejne regiony?
Program niestety w zaplanowanym terminie nie ruszył, jego wdrożenie zostało w rozporządzeniu ministra zdrowia przesunięte o dwa miesiące, co zapewne wiąże się z trudnościami logistycznymi. Program zakłada znaczące przyśpieszenie diagnostyki i terapii w czterech newralgicznych obszarach chorobowych: niewydolności serca, wad zastawkowych serca, zaburzeń rytmu oraz nadciśnienia tętniczego opornego na leczenie i wtórnego do innych chorób. Pilotaż sieci będzie prowadzony przez 18 miesięcy w województwie mazowieckim, potem odbędzie się jego ewaluacja i rozszerzenie na pozostałe obszary kraju, chociaż być może do tego rozszerzenia dojdzie wcześniej.
Jakie wyzwania stoją przed kardiologią w 2022 roku?
Nadrobienie zaległości, o czym już mówiłem wcześniej, przyśpieszenie diagnostyki i terapii pacjentów z chorobami układu sercowo-naczyniowego, wdrażanie nowych programów opieki nad pacjentami, jak wspomnianej już sieci kardiologicznej czy programu telemonitoringu urządzeń wszczepialnych, konsekwentne upominanie się o wdrożenie koordynowanego programu opieki nad pacjentami z niewydolnością serca (KONS), rozbudowanie programu koordynowanej opieki nad pacjentami po zawale serca (KOS-Zawał), do którego jest włączanych zbyt mało chorych, prace nad refundacją nowych leków i terapii urządzeniowych, szczególnie dla pacjentów z niewydolnością serca i wadami zastawkowymi.
W tym roku odbył się jubileuszowy XXV Międzynarodowy Kongres Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Jakie najważniejsze zagadnienia zostały poruszone podczas Kongresu?
Hasłem tegorocznego Kongresu PTK było dobrze oddające zapóźnienia w przebiegu pandemii zdanie „Serce nie zaczeka”. Dyskutowaliśmy o odbudowie systemu opieki nad pacjentami kardiologicznymi w okresie popandemicznym, wprowadzeniu nowych programów opieki usprawniających działanie tego systemu, prowadzeniu skutecznej polityki edukacyjnej i działań profilaktycznych. Zostały gruntownie omówione nowe wytyczne Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego dotyczące niewydolności serca, wad zastawkowych, stymulacji i resynchronizacji serca oraz prewencji. Poza tym odbyło się wiele sesji dydaktycznych oraz prezentujących najnowsze wyniki badań naukowych, które przekładają się na postępy w medycynie klinicznej. To był czas bardzo pracowity i bardzo owocny. Szkoda, że jeszcze w tym roku spotkaliśmy się w sieci, mam nadzieję, że kolejny kongres odbędzie się już „normalnie”.
Czytaj także: Badanie AMULET – redukcja hospitalizacji po niewydolności serca