Krzysztof Bukiel: Skutki braku hierarchii ważności
Zasadą powinno być, że pomoc dla tych osób jest ważniejsza niż finansowanie z budżetu innych, partykularnych (niezwiązanych z funkcjonowaniem państwa) celów, jak dopłaty do różnych aktywności społecznych, kulturalnych czy gospodarczych.
Zakończony właśnie w Sejmie protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów trwał tak długo, że chyba każdy, kto chciał zabrać w jego sprawie głos, już to zrobił. Jak można się było spodziewać, wiele z tych głosów wpisywało się w walkę polityczną. Z drugiej strony, wiele z nich zostało do tej walki zakwalifikowanych, chociaż nie miało z nią nic wspólnego. Tak niestety się dzieje z każdym problemem, który wywołuje społeczny niepokój, że bardzo szybko zostaje sprowadzony do „polityki”, co utrudnia jego rozwiązanie.
Tymczasem najczęściej jest to problem faktyczny, co więcej – z reguły – lekceważony i nierozwiązywany od lat, co powoduje kumulację niezadowolenia społecznego. Nawiasem mówiąc, powinno to być powodem do szczególnej powściągliwości ze strony opozycji, bo siłą rzeczy obnaża też brak jej skuteczności w latach, gdy rządziła. Zupełnie podobnie było z niedawnym protestem lekarzy-rezydentów domagających się nie tylko poprawy warunków swojego zatrudnienia, ale – przede wszystkim – poprawy warunków leczenia Polaków. Oba te przypadki, a zapewne też i wiele innych, łączy jedna wspólna cecha, która powoduje, że rozwiązania proponowane przy takiej okazji mają najczęściej charakter doraźny i nie zapobiegają kolejnym wybuchom niepokoju społecznego w przyszłości. Tą cechą jest brak ustalonej przez rządzących, trwałej i powszechnie akceptowanej hierarchii ważności wydatków budżetowych państwa, zwłaszcza w zakresie szeroko rozumianej polityki społecznej.
Dotyczy to praktycznie wszystkich rządów i wynika z faktu, że politycy najczęściej wolą nie mieć takiej stałej hierarchii, ale dostosowywać ją do aktualnych okoliczności. Dzięki temu mogą doraźnie zdobywać poklask lub gasić pożary. Nawiasem mówiąc, jest to dodatkowy czynnik do narastania postaw roszczeniowych i wywoływania niepokojów. Właściwie tylko nieliczne partie – liberalne, w tradycyjnym tego słowa znaczeniu – mają ustalony porządek w tym zakresie i jest on bardzo prosty, bo nie przewiduje żadnych wydatków budżetowych na cele społeczne. Zdaniem tych partii takie cele powinny być realizowane poprzez odpowiednią politykę podatkową i dobrowolne darowizny obywateli. Partie, które chcą przeznaczać pieniądze publiczne na cele społeczne, powinny tym bardziej mieć w tym zakresie ustaloną trwałą hierarchię ważności.
Rozumiem, że poszczególne ugrupowania mają w tej sprawie różne priorytety, ale przecież nietrudno byłoby wskazać pewne wspólne zasady. Na przykład tę, że wydatki na pomoc społeczną (szeroko rozumianą) powinny być skierowane w pierwszej kolejności do osób, które nie są w stanie na siebie zarobić nie ze swojej winy i do tych, które są w najgorszej sytuacji finansowej. Zasadą powinno być też, że pomoc dla tych osób jest ważniejsza niż finansowanie z budżetu innych, partykularnych (niezwiązanych z funkcjonowaniem państwa) celów, jak dopłaty do różnych aktywności społecznych, kulturalnych czy gospodarczych. Gdyby tę hierarchię zachować, nie byłoby sytuacji, że wydaje się miliony złotych na dofinansowanie wydawnictw, fundacji czy partii politycznych lub przeznacza miliardy złotych dopłat do wybranych przedsiębiorstw lub branż albo daje po 500 złotych comiesięcznej darowizny dla zamożnych rodziców dwójki dzieci, a nie ma środków na pomoc dla osób, które urodziły się z niesprawnością i nie ze swojej winy nie mogą na siebie zarobić. Brak takiej naturalnej hierarchii ważności wydatków widać też w ochronie zdrowia, o czym pisałem wiele razy. Z jednej strony brakuje pieniędzy na drogie leki lub terapie przeciwnowotworowe, które mogłyby niektórym ludziom uratować życie, a wydaje się w tym samym czasie pieniądze na proste wizyty lekarskie lub badania dodatkowe, na które ogromną większość pacjentów byłoby stać i które mogą być nadużywane?
Politykom wszystkich „opcji” powinno zależeć na ustaleniu takiej hierarchii. Chociaż w krótkiej perspektywie może im się to wydawać nieopłacalne, w dłuższej zaowocuje zmniejszeniem społecznych niepokojów i dla wszystkich będzie korzystne.