Bez dostępu do środowiska pracy proces kształcenia traci na wartości

Rozmowa z Dorotą Kudzią-Karwowską – prezes Polskiego Stowarzyszenia Sterylizacji Medycznej, kierownik Centralnej Sterylizatorni Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego ŚUM w Katowicach.
Małgorzata Ullmann: Jak dziś wygląda kwestia zakażeń w szpitalach; jaka jest tendencja na przestrzeni ostatnich lat? Co na nią wpływa?
Dorota Kudzia-Karwowska: Mogę podzielić się swoją perspektywą, ponieważ zajmujemy się instrumentarium wykorzystywanym w procedurach inwazyjnych, czyli zabiegach operacyjnych. Każda taka procedura niesie ze sobą ryzyko infekcji, a dodatkowym wyzwaniem jest narastająca antybiotykooporność, na którą zwracają uwagę zarówno naukowcy, jak i eksperci w dziedzinie zakażeń.
Nie bez znaczenia są także inne czynniki, takie jak niedobór personelu, presja czasu czy ogólny stan odporności pacjentów. Niestety, wszystkie te aspekty zwiększają ryzyko zakażeń. Musimy jednak podkreślić pozytywny trend – placówki medyczne coraz rzetelniej analizują przypadki zakażeń, zamiast je ukrywać. Dzięki temu możliwe jest podejmowanie skutecznych działań prewencyjnych. Mimo to zakażenia były, są i będą – całkowite ich wyeliminowanie nie jest możliwe, ale możemy dążyć do ich minimalizacji.
Jak ocenia Pani rozwój i aktualne możliwości technologiczne aparatury dostępnej w Centralnych Sterylizatorniach?
Wszystko się rozwija, a wraz z tym oferta firm medycznych i park narzędziowy, który musi sprostać wymaganiom nowoczesnej technologii zabiegowej. W Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu mamy pierwszą w Polsce półautomatyczną centralną sterylizatornię. Miałam okazję być na jej otwarciu i muszę przyznać – robi ogromne wrażenie! To duży krok naprzód zarówno pod względem ergonomii, jak i ekonomii pracy. Warto też podkreślić aspekt BHP – nowe technologie pozwalają odciążyć pracowników i chronić ich układ kostno-szkieletowy, co jest niezwykle istotne, bo przecież kręgosłup mamy tylko jeden. To rozwiązanie na miarę naszych czasów. Dodatkowym wyzwaniem jest ekspansja robotyki w chirurgii, m.in. systemy da Vinci, Versius czy Hugo. Zmienia się charakter zabiegów – idziemy w kierunku mikrochirurgii, a to oznacza inne instrumentarium. Nowe narzędzia często składają się z różnych, kompatybilnych materiałów, które wymagają specjalnie dobranych procedur dekontaminacji. To kolejny obszar, w którym musimy znaleźć odpowiednie rozwiązania.
Czy uda nam się nadążyć za tym dynamicznym rozwojem? Czas pokaże, ale na pewno robimy wszystko, by tak było.
Czy rozwiązania technologiczne z zakresu sztucznej inteligencji są wdrażane do procesu sterylizacji? Jakiego rodzaju są to rozwiązania i jaki jest ich potencjał dla tego obszaru?
Obecnie w standardowej sterylizacji stosowanej w placówkach leczniczych nie wykorzystuje się jeszcze takich rozwiązań. Jak dotąd nikt się na to nie zdecydował. Natomiast wiem, że sztuczna inteligencja znajduje już zastosowanie w sterylizacji na skalę przemysłową, zwłaszcza w biofarmaceutyce i biomedycynie. Tam tego typu technologie są wdrażane, ale w naszych warunkach szpitalnych jeszcze nie.
Sterylizacja to obszar, w którym, mimo postępu technologicznego, człowiek wciąż odgrywa kluczową rolę. Jest on, co prawda, najsłabszym ogniwem każdego procesu, nie tylko dekontaminacji, ale jego obecność jest niezbędna. Na Światowym Forum Sterylizacji już kilkukrotnie prezentowano maszyny pakujące zestawy narzędziowe w sterylne bariery. Jednak nawet przy takim rozwiązaniu nadal konieczna jest kontrola człowieka – to on musi dokładnie obejrzeć narzędzia (tzw. bieżąca kontrola wzrokowa), zweryfikować ich stan i skompletować zestaw zgodnie ze spisem. Sam proces pakowania nie rozwiązuje wszystkich wyzwań związanych ze sterylizacją.
W jaki sposób prawidłowo przeprowadzać kontrolę procesu sterylizacji? Jakie wskaźniki należy wziąć pod uwagę, aby zweryfikować, czy sterylizacja przebiegła odpowiednio?
Sterylizacja to proces wyjątkowo specyficzny i, można powiedzieć, kapryśny – wiele czynników może wpłynąć na to, że końcowy efekt nie będzie zgodny z oczekiwaniami. Problemem jest również brak możliwości natychmiastowej weryfikacji skuteczności sterylizacji. Nie możemy po prostu wyjąć pakietu ze sterylizatora, otworzyć go i pobrać wymazu z wysterylizowanego wyrobu medycznego, ponieważ w tym momencie wyrób medyczny przestaje być sterylny.
Obecnie dostępne narzędzia kontroli pozwalają na pewien stopień weryfikacji procesu. Niektóre szpitale deklarują, że posiadają zwalidowane procedury sterylizacji, zbliżone do tych stosowanych w przemyśle. Choć są to nieliczne placówki, to jeśli dysponują odpowiednią dokumentacją potwierdzającą walidację procesu, mogą się opierać na tej procedurze, zwalniając wsad jako sterylny, nie mnie to oceniać. Należy jednak mieć świadomość, że procedura walidacji jest trudna i w wielu określonych przypadkach wymaga rewalidacji. Ostatecznie pełną odpowiedzialność za zwolnienie i wydanie do użycia sterylnego produktu ponosi osoba, która to robi, i to ona w przypadku roszczenia z tytułu zakażenia pacjenta będzie musiała udowodnić w sądzie, że procedura była skuteczna.
Walidacja to kosztowna procedura, a każda zmiana istotnych parametrów wymaga jej ponownego przeprowadzenia. Dlatego nasze stanowisko jest jasne – kontrola sterylizacji powinna obejmować zarówno czynniki fizyczne, chemiczne, jak i biologiczne. Na rynku medycznym dostępne są już wskaźniki biologiczne, które umożliwiają odczyt wyniku w ciągu 24 minut, godziny, czterech czy pięciu godzin. Są sytuacje, kiedy jednostka nie wykonuje kontroli biologicznej lub wykonuje ją w ograniczonym stopniu. Zalecamy stosowanie kontroli biologicznej do kontroli skuteczności sterylizacji, ponieważ wskaźnik zawierający spory bakterii najobiektywniej odzwierciedla to, co chcemy osiągnąć w procesie sterylizacji SAL106. Wszystko zależy od organizacji pracy, liczby zestawów narzędziowych i czasu, przez jaki mogą być one przechowywane w centralnej sterylizatorni przed przekazaniem do użytkownika.
Kluczowe jest, aby przed zwolnieniem sterylizowanych narzędzi do użycia mieć pewność co do skuteczności sterylizacji, dlatego weryfikacja (odczyt wyniku) wskaźnikami biologicznymi powinna być przeprowadzona przed ich wydaniem. Takie jest nasze stanowisko.
Czy Pani zdaniem proces kształcenia techników sterylizacji medycznej jest wystarczający i zabezpiecza potrzeby szpitali?
W ciągu ostatnich dwóch lat kierunek technika sterylizacji medycznej pojawił się w wielu szkołach, można powiedzieć, że te placówki „wyrosły jak grzyby po deszczu”. Nieustannie otrzymujemy informacje o brakach kadrowych – szkoły szukają nauczycieli przedmiotów zawodowych, ale znalezienie odpowiednich specjalistów jest dużym wyzwaniem.
Z czego wynika ten problem? Być może praktycy nie czują się komfortowo w roli edukatorów, a może to także kwestia niewystarczającej zachęty ze strony szkół. Faktem jest, że jako Stowarzyszenie nie mamy wpływu na jakość kadry dydaktycznej. Nie możemy zweryfikować, czy dana osoba rzeczywiście ma doświadczenie i odpowiednią wiedzę. W tej branży nie wystarczy przeczytać książki i przekazać jej treści słuchaczom – potrzebne jest realne doświadczenie praktyczne.
Obserwujemy duże rozbieżności w poziomie kształcenia. W niektórych szkołach osoby prowadzące zajęcia zawodowe nie mają wystarczającej wiedzy ani praktyki, co niestety odbija się na jakości nauczania. Natomiast są też placówki, w których edukacja stoi na wysokim poziomie, a ich absolwenci stanowią realne wzmocnienie rynku pracy w obszarze dekontaminacji.
Jednym z głównych problemów pozostaje jednak kwestia praktyk zawodowych. Z jakiegoś powodu placówki medyczne często nie wyrażają zgody na przyjmowanie słuchaczy na praktyki. Nie wiemy dokładnie, skąd wynika ta niechęć, ale bez dostępu do rzeczywistego środowiska pracy proces kształcenia traci na wartości.
Z jakimi największymi wyzwaniami zmaga się aktualnie środowisko?
Otrzymuję liczne sygnały od osób pracujących w sterylizatorniach, które mimo spełnienia formalnych wymagań – posiadania dyplomu technika sterylizacji medycznej lub ukończenia kursu z zakresu technologii sterylizacji i dezynfekcji medycznej – są zatrudniane na stanowiskach takich jak dezynfektor, operator czy sterylizator. Taki zabieg pozwala pracodawcom omijać przepisy dotyczące minimalnego wynagrodzenia dla pracowników medycznych, co jest jawnym nadużyciem.
Przypomnę, że zgodnie z ustawą o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi kierownicy placówek medycznych mają obowiązek zatrudniania osób posiadających odpowiednie kwalifikacje. Tymczasem w wielu przypadkach, mimo dostarczenia wymaganych dokumentów, pracownicy nie są klasyfikowani zgodnie z rzeczywiście wykonywanymi obowiązkami.
Dlatego apeluję do Państwowej Inspekcji Pracy oraz Stacji Sanitarno-Epidemiologicznych o przeprowadzenie ogólnopolskich kontroli w tym zakresie. Należy zweryfikować, czy osoby pracujące w centralnych sterylizatorniach posiadają wymagane kwalifikacje i czy ich stanowiska są zgodne z obowiązującymi przepisami. Tylko w ten sposób można zapewnić uczciwe warunki pracy i właściwe wynagrodzenie dla tych, którzy dbają o bezpieczeństwo pacjentów, a pacjentem może być każdy z nas.
Zbliża się XXXII Zjazd Stowarzyszenia Sterylizacji Medycznej. Co planują Państwo w tym roku?
Zawsze staramy się zapraszać prelegentów z doświadczeniem w danym obszarze dekontaminacji, dlatego tegoroczny zjazd będzie poświęcony wielu aktualnym zagadnieniom – w szczególności robotyce. Robotyka chirurgiczna pojawia się już w niemal każdym szpitalu w Polsce, co jest bardzo pozytywnym trendem. Dzięki niej pacjenci szybciej wracają do zdrowia i wymagają krótszego czasu rehabilitacji. Jak wspominałam, chirurgia małoinwazyjna dynamicznie się rozwija, więc na pewno będzie to jeden z głównych tematów naszego wydarzenia.
Kolejną istotną kwestią, którą poruszymy, są zmiany w zakresie kształcenia i doskonalenia zawodowego techników sterylizacji medycznej, zwłaszcza w kontekście tzw. punktów edukacyjnych i obowiązku samokształcenia. W ostatnich latach zaszło sporo zmian – jednym z kluczowych wydarzeń było wprowadzenie ustawy o niektórych zawodach medycznych. Osobiście cieszę się z jej wejścia w życie, ponieważ jednoznacznie rozstrzygnęła kwestię statusu technika sterylizacji medycznej jako zawodu medycznego. Z drugiej strony, ustawa wprowadziła spore zamieszanie, zwłaszcza że jej przepisy zaczęły obowiązywać w różnych terminach – część od razu, część dopiero za kilka miesięcy.
Obecnie wiele osób ma wątpliwości dotyczące centralnego rejestru i numeru prawa wykonywania zawodu. Pojawiały się pytania, czy jest to numer dyplomu, czy wpis w rejestrze. Ministerstwo Zdrowia oficjalnie potwierdziło, że prawo wykonywania zawodu dla technika sterylizacji medycznej potwierdza numer nadany w zaświadczeniu o wpisie do rejestru – choć faktycznie jest on dość długi.
Kolejnym wyzwaniem jest rozporządzenie dotyczące doskonalenia zawodowego, które pojawiło się w ubiegłym roku jako akt wykonawczy do ustawy. Samo rozporządzenie jest stosunkowo krótkie – liczy 16 stron, a jego załącznik określa, ile punktów edukacyjnych można zdobyć za poszczególne formy kształcenia. Problem w tym, że nadal brakuje jasnych wytycznych dotyczących tego, kto ma te punkty weryfikować i wprowadzać do systemu. Wydziały zdrowia w urzędach wojewódzkich nie mają pełnej wiedzy na ten temat i często nie potrafią udzielić jednoznacznych informacji, co dodatkowo potęguje chaos.
Jak widać, wprowadzanie nowych regulacji zawsze wiąże się z pewnym zamieszaniem. Ale jak to mówią – wszystko, co nowe, rodzi się w bólach. Jestem pewna, że damy radę i sytuacja stopniowo się ustabilizuje.
Dziękuję za rozmowę.
Czytaj także: Mamy pełną świadomość potencjału AI i chcemy ją aktywnie wykorzystywać